Na regionalną kuchnię Wietnamu silnie wpłynęły kultury kulinarne Chin oraz Francji, która na przełomie XIX i XX wieku okupowała znaczną część Półwyspu Indochińskiego. Azjatycki street food ma tutaj wielką siłę – wszędzie stoją maleńkie stragany z jedzeniem, jest błyskawicznie, pysznie i prosto. Królują tu makarony stir-fry i ryż, ale dzień zwykle zaczyna się od gorącego bulionu. Niech nie zdziwi was makaron rodem z zupki chińskiej, Wietnamczycy go uwielbiają. Na północy dania doprawia się zdecydowanie mniej niż na południu – tam używa się wielu intensywnych, ostrych przypraw. Cały Wietnam łączy jednak słony i osobliwie pachnący sos rybny, szczodrze dodawany do zup, mięs i makaronów. No i kawa! Mocna i tym słodsza, im bliżej równika.
8 rzeczy, których trzeba spróbować w Wietnamie
W wietnamskich miastach karmi niemal każdy metr kwadratowy ulicy, a na prowincji, nawet w pozornie opuszczonych lokalach, napijecie się cà phê đá – tradycyjnej aromatycznej kawy.
Tekst: Mari Krystman
Zdjęcia: Bartek Zwiefka
Zupa phở
Phở, czyli bulion z makaronem ryżowym, właśnie tu ma swoją ojczyznę. Wietnamczycy – szczególnie ci z północy – uwielbiają tę zupę. Jej najbardziej popularna wersja bazuje na mięsie wołowym (szukajcie jej pod nazwą phở bò), a tuż za nią plasuje się bulion drobiowy (phở gà). Do bazy, czyli makaronu ryżowego i bulionu, można dodać wszystko, co udoskonali jej smak: pływające w zalewie plasterki czosnku, pęk świeżych ziół (tajskiej bazylii czy długonogiej kolendry), kiełki, sok z limonki i płatki chili. Phở syci cudownie – od rana, kiedy Wietnamczycy jedzą ją na śniadanie, do samego wieczora. Smakuje wyśmienicie nawet w największe upały.
Nem, czyli sajgonki
Lubiane w Polsce spring rollsy to popularna przekąska uliczna i restauracyjna, szczególnie w wersji na ciepło. Sajgonki są idealnie małymi naleśnikami z papieru ryżowego z rozmaitymi farszami: z wieprzowiny, krewetek, chrupiącej świeżej marchewki, makaronu czy grzybków mun. Serwuje się je z nước chấm, czyli zestawem sosów – najczęściej znajdziemy wśród nich sos słodko-kwaśny oraz rybny z czosnkiem i chili.
Sałatka z zielonego mango
Gỏi xoài to propozycja dla wszystkich, którzy chcą odpocząć od zup i smażonych makaronów. Tę sałatkę przyrządza się z pokrojonego w cieniutkie słupki niedojrzałego mango – są chrupiące i nadają potrawie orzeźwiający smak. W sam raz na upał! Obok nich na talerzu lądują kurczak albo krewetki, świeża cebula, daikon, czyli japońska rzodkiew, listki sałaty i zioła. Alternatywą dla tej rześkiej sałatki jest opcja z zieloną, czyli też niedojrzałą, papają albo mięsistym pomelo.
Pierożki biała róża
Ukryte w cieniutkim ryżowym cieście bánh bao bánh vạc są nazywane także white rose, ale ich nazwa niekoniecznie odpowiada temu, jak wyglądają. Niech pierwsze wrażenie was nie zrazi – smak rekompensuje wszystko. Są delikatne, nadziewane farszem z krewetek i posypane chrupiącą prażoną cebulką. Przed zjedzeniem macza się je w lekkim sosie z krewetkowego bulionu, cukru, chili i soku z limonki. White rose to przysmak Hội An – bajecznie kolorowego miasta lampionów w środkowym Wietnamie.
Naleśnik do ręki
Szybkie i wygodne do jedzenia uliczne przekąski to coś, czego możemy Wietnamczykom zazdrościć – są idealne na niewielki głód. Doskonałym przykładem są banh trang nuong, czyli grillowane małe placki ryżowe, nadziewane mięsem, warzywami lub przepiórczymi jajkami – czasem składane na pół, a czasem tak chrupkie, że trzeba je zjeść jak nachos z dodatkami. Spróbujcie też smażonych, intensywnie żółtych naleśników bánh xèo z dodatkiem kurkumy.
Kap, kap, cà phê đá
Wietnam to drugi, zaraz po Brazylii, producent kawy na świecie. Wietnamczycy uwielbiają kawę – to dla nich odpoczynek od upału i zastrzyk energii na kolejne godziny. Jest jednak pewna sporna dla kawowych purystów sprawa – tradycyjna wietnamska kawa jest bardzo słodka i aromatyzowana, a do tego serwowana z lodem. Przyrządza się ją przy użyciu metalowego zaparzacza o nazwie phin, w który warto zaopatrzyć się przed powrotem do domu. Ustawia się go na szklance, do której spływają lekko oleiste i często perfumowane kawowe krople. Popularna wersja cà phê đá to połączenie kawy z mlekiem skondensowanym.
Kawa z jajkiem
Egg coffee to kolejna kofeinowa kontrowersja rodem z Wietnamu. Trudno nazwać ją kawą, jest bardziej kawowym deserem, bo to, co dominuje w jej smaku, to kremowa słodycz kogla-mogla. Bazą tego napoju są żółtka ubite z mlekiem skondensowanym – bomba kaloryczna i energetyczna. Zgodnie z prawami fizyki sama kawa zostaje na dnie i żeby się jej napić, trzeba przebić się przez puszystą, niesamowicie słodką warstwę. Albo całość wymieszać, według upodobań. Cà phê trứng okazała się pyszna, ale jedna szklanka to wystarczająca porcja, nawet na całą podróż.
Banana sticky rice
Nie mogę się oprzeć, by nazwać to danie ulepkiem – jest gęste, klejące i słodkie. A do tego pożywne i sycące, więc idealnie nadaje się na śniadanie. To zapiekane w lepkim, gotowanym na parze ryżu kawałki banana, owinięte liściem bananowca. Po upieczeniu liście się wyrzuca, a banana otulonego warstwą ryżu kroi w plastry i serwuje z mleczkiem kokosowym. Bánh tét można kupić również na wynos. Słodka całość zostaje w środku, owinięta liśćmi i ciasno związana w urocze pakunki, które świetnie sprawdzają się w podróży, szczególnie w razie lekkiego głodu.
Chcemy wiedzieć co lubisz
Wiesz, że im więcej lajkujesz, tym fajniejsze treści ci serwujemy?