Kukbuk
Kukbuk

5 minut w kuchni: Mattia Centini

Odwiedzamy zawodowych kucharzy w ich domowych kuchniach. Rozmawiamy pięć minut – tyle ile gotuje się jajko na twardo. Pytamy o to, czy i jak gotują w domu, co lubią jeść i jakie produkty zawsze mają w szafkach.

Ola Koperda

Ola Koperda – animatorka kultury, lubi jeść i o jedzeniu rozmawiać, prowadzi HyggeBlog, gdzie opowiada o ludziach, którzy robią niesamowite rzeczy, a żyją całkiem zwyczajnie i to też będzie robić dla KUKBUKA.

Tekst: Ola Koperda

Zdjęcia: Michał Lichtański / mili.studio

Ten artykuł przeczytasz w mniej niż 5 minut!

Jesteśmy w Krakowie, zawitaliśmy do kuchni, w której gotuje Włoch Mattia Centini. Mattia mieszka w Polsce od czterech lat, przeniósł się tu z Londynu, którego za bardzo nie polubił. Za to poznał tam przyszłą żonę, Polkę, która nie miała w planach powrotu do kraju. Jednak stało się, a Mattia pokochał Kraków, o którym mówi, że to pierwsze miasto, gdzie poczuł się jak w domu.

Po latach pracy w restauracjach i ukończeniu londyńskiej szkoły dla sommelierów zajął się uczeniem Polaków, jak gotować po włosku. Udziela porad restauratorom, prowadzi warsztaty kulinarne, a także instagramowy profil Throwback Pasta, na którym wyjaśnia, czym się różni pizza neapolitańska od rzymskiej, a grana padano od parmigiano, kiedy lepiej użyć passaty, a kiedy posiekanych pomidorów, dlaczego cappuccino pije się do godziny 12 i dlaczego Włosi kochają sucharki.

Mattia przygotowuje dla nas świeże tagliatelle z domowym sosem salsa di pomodoro, stracciatellą i chipsami z prosciutto crudo. Brzmi skomplikowanie, ale, o dziwo, nie zajmuje dużo czasu. Kiedy na patelni skwierczą poszatkowane warzywa, a w lodowce poszarpana mozzarella nasiąka tłustą śmietanką, Mattia w ceramicznej misce wyrabia ciasto na makaron.

 

Gdzie się wychowałeś?

Jestem z Toskanii, z Grosseto. To tradycyjne toskańskie miasto, blisko morza, z niewielkim ruchem turystycznym. I dlatego to nadal prawdziwa włoska miejscowość, gdzie najważniejsze jest jedzenie. Mówimy o nim bezustannie. Gdy przez osiem lat mieszkałem w Londynie, brakowało mi włoskiej kultury jedzenia. Tęskniłem za domem. Wspomnieniami wracałem do tych pięknych chwil, kiedy całą rodziną jedliśmy wspólnie pastę. Czułem, że muszę zacząć coś robić, i to tam powstało Throwback Pasta. Kiedy mieszkałem w domu rodzinnym, nauczyłem się gotować. Profesjonalnie zacząłem to robić dopiero, kiedy przeniosłem się do Anglii.

Kto i co gotował w domu rodzinnym?

To brzmi jak klasyczna historia. Gotowała babcia. Ale to prawda. Babcia zawsze gotuje. Moja ma na tym punkcie prawdziwą obsesję. Gotuje codziennie dla całej 10-osobowej rodziny. Jej potrawy są bardzo, bardzo proste. Kilka świeżych składników, część z ogródka, i mnóstwo smaku. Na stole zawsze był makaron. Często typowe dla Toskanii danie: tortelli ze szpinakiem i z ricottą.

Jak na włoskie standardy, nasza rodzina nie jest za duża, ale mieszkaliśmy w tym samym małym miasteczku i dlatego prawie codziennie się spotykaliśmy. Szczególnie podczas obiadu, około trzynastej. Zawsze w domu babci, gdzie serwowała co najmniej trzy potrawy. Na pierwsze danie makaron, drugie ryba lub mięso z warzywami i mały deser. Często chleb z dżemem lub kremem czekoladowym.

Sąsiedzi czy znajomi cały czas przychodzą do siebie z czymś do jedzenia.

Ale w Grosseto działa to tak, że sąsiedzi czy znajomi cały czas przychodzą do siebie z czymś do jedzenia – kiedy coś ugotują albo coś urośnie w ogródku. Zawsze chcą się podzielić. Jeden z sąsiadów chodzi nawet z barkiem na kółkach, na którym przywozi mojej babci warzywa. Ona, jako że jest krawcową, w zamian naprawia mu ubrania.

A dziś jak często gotujesz w domu?

W tygodniu nie mam zbyt dużo czasu, ale wieczorem, na kolację, zawsze staram się coś przyrządzić. Najczęściej właśnie makaron. Niektórzy się zastanawiają, jak mogę codziennie jeść makaron. A przecież zawsze jest inny sos i inny kształt! Jeden z moich ukochanych sosów jest z żółtek, pecorino, młodych szparagów i pancetty. Kiedy jest sezon na dynię, najczęściej robię ravioli z farszem dyniowym i ricottą, podane z sosem z palonego masła i szałwii. To mój ulubiony przepis, którego również uczę na warsztatach Throwback Pasta. Kiedy nie mam czasu, by przyrządzić domowy makaron, zbliżony do niego jest kupny all’uovo, czyli jajeczny.

Jest jakiś produkt, którego ci tu brakuje?

Świeże karczochy i dzikie szparagi. Przywożę też oliwę z naszych rodzinnych zbiorów. Tę tradycję kontynuujemy od czasów prababci. Każdego października są zbiory, w których bierze udział cała rodzina wraz z przyjaciółmi. To dla nas wielkie święto, celebrujemy, jemy na zewnątrz, pijemy wino. Polubiłem za to polski ser bursztyn. To taki polski parmigiano.

Najczęściej gotuję pastę „na sucho”, czyli bez dużej ilości kremowych sosów. Mało sosu, dużo przypraw.

Jakie produkty spożywcze masz zawsze w domu?

Sery: pecorino i parmigiano, przeciery pomidorowe, makaron i przyprawy – szałwię, rozmaryn, tymianek, oregano. Najczęściej gotuję pastę „na sucho”, czyli bez dużej ilości kremowych sosów. Mało sosu, dużo przypraw. Starsze pokolenia we Włoszech mówią „pastasciutta”, czyli odcedzony makaron. Wzięło się to z czasów, kiedy nie każdego było stać na oliwę czy śmietankę. W tym sezonie w końcu mam spory taras, na którym mam w planach uprawiać zioła, pomidory, papryczkę chili, cukinię i truskawki! Zobaczymy, co z tego wyjdzie!

Czy rodzina odwiedza cię w Krakowie?

Tak, byli tu już kilka razy. Rok temu na moim weselu. Jedno było w Grosseto, ale prawdziwa ceremonia odbyła się w Polsce, w Zabrzu, skąd pochodzi moja żona. Cała moja rodzina kocha Polskę, a szczególnie polskie wesela. Byli przekonani, że pokażą Polakom, jak się bawić, ale było odwrotnie!

Myślałeś o tym, by otworzyć restaurację?

Pracowałem w restauracjach i wiem, że to ciężka praca. Ten, kto prowadzi swój lokal, przez pierwsze 10 lat nie ma prywatnego życia. Może kiedyś. Na pewno byłaby to pasta restaurant. Z daniami charakterystycznymi i tradycyjnymi dla Toskanii. Jak acquacotta, czyli zupa z suszonego chleba, jajek i warzyw takich jak seler czy biała fasola. Kiedy opowiadam o tym Polakom, nie są przekonani, jednak po spróbowaniu każdemu smakuje. Coś, czego mi tu brakuje, to prawdziwe taglieri, z dobrym wyborem wędlin i serów. W tutejszych restauracjach możemy spotkać „deskę wędlin”, ale zawsze opiera się jedynie na kilku podstawowych rodzajach. W mojej restauracji na pewno znalazłoby się wiele wegetariańskich opcji antipasti, czyli przystawek. Na razie jednak nie będę zdradzał szczegółów.

Sprawdź przepis Mattii na tagliatelle z salsa di pomodoro, stracciatellą i chipsami z prosciutto crudo >>

 

Partnerem artykułu jest marka North Coast, dystrybutor śródziemnomorskich produktów spożywczych.

Chcemy wiedzieć co lubisz

Wiesz, że im więcej lajkujesz, tym fajniejsze treści ci serwujemy?

W zawsze głodnym KUKBUK-u mamy niepohamowany apetyt na życie. Codziennie mieszamy w redakcyjnych garnkach. Kroimy teksty, sklejamy apetyczne wątki. Zanurzamy się w kulturze i smakujemy codzienność. Przysiądźcie się do wspólnego stołu i poczujcie, że w kolektywie siła!

Koszyk