Wegańskie pho

W tym czasie wrzucamy ryżowe kluski pho (są dostępne w wersjach trzy milimetry lub pięć milimetrów) do garnka z gorącą wodą. Po mniej więcej 20 minutach kluski zmienią kolor na białe. Można je trzymać w wodzie, aż do momentu podania zupy.

Kiedy rosół się gotuje, a kluseczki czekają w garnku, przygotowujemy wszystkie świeże składniki: kolendrę, szczypiorek, pociętą sałatę lodową, chili, cytrynę, kiełki fasoli mung, kapustę bok choy.

Rosół gotowany na warzywach jest chudy i nie ma w nim tłuszczu, dlatego dodajemy mu głębi smażąc na oleju roślinnym, na oddzielnej patelni cebulę. Kiedy cebula dostanie złotego koloru, wlewamy na patelnię odrobinę bulionu – musimy uważać, ponieważ wszystko zaczyna się mocno gotować. Po chwili przelewamy całość do bulionu. 

Aby otrzymać klarowny wywar przelewamy gotowy bulion przez sitko. Dodajemy przyprawę azjatycką pięć smaków, odrobinę sosu hoisin, sos sojowy i łyżkę cukru.

Przygotowujemy ładną miseczkę, wkładamy do niej makaron, zalewamy bulionem i dodajemy świeże składniki w dowolnych proporcjach: kolendra, szczypior, pokrojona sałata lodowa, kiełki fasoli mung, kilka grzybów z rosołu, rozdrobnione chili i przesmażone szybko na woku bok choy.

Pho podajemy również z pastą chili lub olejem chili oraz ćwiartką cytryny i słynnym marynowanym w occie ryżowym czosnkiem.

Smacznego!

Polacy często mylą nazwę makaronu pho z nazwą dania. Tymczasem Wietnamczycy nazywają swoje dania w prosty sposób – wykorzystują nazwę makaronu i łączą ją z określenie na to, co znajduje się w środku. Na przykład Pho, bo jest to makaron pho z boczkiem lub bun ka, czyli okrągły makaron ryżowy z rybą.

Przed podaniem makaron można przelać wrzątkiem, aby na pewno nie był twardy. Wietnamczycy jednak tego nie robią – wystarczy, ze bulion będzie bardzo gorący.