Kukbuk
Kukbuk
Budynek przy plaży w Tel Awiwie

Zjeść Tel Awiw

Tel Awiw bywa nazywany Berlinem i Nowym Jorkiem Bliskiego Wschodu. Porównania zawsze nieco spłaszczają rzeczywistość, dlatego zamiast szukać różnic i podobieństw, postanowiłem skupić się na jedzeniu. Oto efekty!

Specjalista w zakresie kuchni śródziemnomorskich, dziennikarz kulinarny, podróżnik, fotograf, autor sześciu bestsellerowych książek kulinarnych. Gotuje i karmi, prowadzi warsztaty kulinarne oraz organizuje wyjątkowe kolacje degustacyjne.

Tekst: Bartek Kieżun

Zdjęcie główne: Timo Wagner / unsplash.com


Zdjęcia: Bartek Kieżun

Ten artykuł przeczytasz w mniej niż 6 minut!

Drugie co do wielkości miasto Izraela kusi plażą i atmosferą tolerancji, którą czuje się na każdym kroku. Gołym okiem widać, że nastawienie mieszkańców Tel Awiwu do mniejszości seksualnych jest co najmniej entuzjastyczne. Zwłaszcza w czerwcu, kiedy odbywa się wielka parada z okazji Gay Pride. Tęczowe chorągiewki powiewają targane letnim wiatrem w większości barów, restauracji, lodziarni, ciastkarni, kawiarni i winiarni. Różnorodność jest tu traktowana jak atut.

Tę różnorodność widać nie tylko na ulicy, ale również w kuchni. Izrael to państwo o stosunkowo krótkiej, bo liczącej 71 lat historii – mówię o tej nowożytnej, na potrzeby tego tekstu nie ma potrzeby zgłębiać tysięcy lat izraelskich perturbacji. Obecny kształt Izraela formował się od 1948 roku. Kiedy nowi mieszkańcy zjeżdżali do niego z przeróżnych zakątków globu, przywozili ze sobą kulinarne zwyczaje. W ten sposób powstała unikalna mieszanka tego, co europejskie i bliskowschodnie. Los potrząsnął kuchnią nowego kraju niczym najlepszy barman shakerem i powstał koktajl, który smakuje jak żaden inny.
Od czego zacząć smakowanie Tel Awiwu? Proponuję od kawy! 

 

HaMalabiya,

Gedera St 28, Tel Aviv-Yafo, Izrael

Kiedy upał doskwiera, trzeba się wzmocnić! W HaMalabiya można się napić kawy prażonej z kardamonem i do tego zjeść malabi – kultowy mleczny krem wykończony migdałową kruszonką i syropem różanym. To całkiem dobry początek kulinarnego zwiedzania.

sabich kanapka kiedyś była podawana jako szabasowe śniadanie.

Sabich

Tchernikhovski St 2, Tel Aviv-Yafo, Izrael

Sabich to smakowita kanapka, której korzenie sięgają Iraku. Kiedyś była podawana przez tamtejszych Żydów jako szabasowe śniadanie. Świetnie przyjęła się w Tel Awiwie, a w Iraku o niej zapomniano. To pita z grillowanym bakłażanem, pomidorami, ziołami i jajkiem – w wersji wegetariańskiej – lub bez niego – w wersji wegańskiej. Potrafi smakować bosko! Najlepszy sabich w mieście zjecie w lokalu, który nazywa się Sabich. Kanapka kosztuje tam 23 szekle.

Reklama
Izraelskie dania

Shlomo & Doron Hummus

Yishkon St 29, Tel Aviv-Yafo, Izrael

Humus to drugi pewniak w Izraelu. Też nie bardzo wiadomo, skąd się wziął. Wiadomo za to na pewno, że nigdzie nie smakuje tak jak w Tel Awiwie. W Shlomo & Doron Hummus jest rewelacyjny. Podaje się go na kilka sposobów: z dodatkiem oliwek i cebuli doprawionych sumakiem, z falafelem (mój faworyt!) albo z szakszuką. Shlomo to jeden z tych lokali, które mają więcej miejsc na dworze niż w środku, a wnętrze wygląda jak garaż. Wszystko to jednak ma niewielkie znaczenie, bo karmią wspaniale. Skuście się na deser (panna cotta z różą!), bo warto.

Wnętrze restauracji Dr Szakszuka.

Dr. Shakshuka

Beit Eshel St 3, Tel Aviv-Yafo, Izrael

Skoro padło słowo szakszuka, to teraz czas na nią! Plotka głosi, że jedną z najlepszych w mieście serwuje Dr. Shakshuka. Mieszankę pomidorów i jajek podaje zacną, nie oszczędza na oliwie i przyprawach – i chyba lubi to, co robi, bo wielki z niego chłop, zwłaszcza w pasie. Smażyć szakszukę nauczył się w więzieniu, do którego trafił za handel walutą, niedozwolony wówczas w Izraelu. Adres pewniak! Lunch kosztuje tu 67 szekli, kolacja 87 szekli. Niemało, ale Dr. Shakshuka to legenda.

fot. Adam Jang / unsplash.com

Burek to listkujące się ciasto pełne sera, ziemniaków

Burekas Penso

Anita Cafe La Mamma del Gelato

Pines St 18, 66083 Tel Aviv, Izrael

Jest lato, więc na lody nie trzeba nikogo namawiać. Miri, moja przewodniczka, powiedziała, że najlepsze serwuje Anita. Nie sprawdziłem, bo za lodami nie przepadam, ale Miri nie wyglądała na osobę, która się myli, i wszystkie jej podpowiedzi to był strzał w dziesiątkę, więc polecam bez wahania.

Burekas Penso

Levinski St 43, Tel Aviv-Yafo, Izrael

Burek to listkujące się ciasto pełne sera, ziemniaków, szpinaku albo mieszanki tych składników. Pochodzi w terenów imperium osmańskiego i łatwo o niego w Izraelu – sułtanowie rozpychali się dość mocno i ze swoją jurysdykcją dotarli nawet w okolice Jaffy, gdzie rozpoczyna się historia Tel Awiwu. Burek to fantastyczny street food – zaspokoi głód o dowolnej porze, a kosztuje niewiele. Świetny jest w Burekas Penso!

Reklama
marynaty na lewinsky market w Tel Awiwie

Levinsky Market

Levinski St, Tel Aviv-Yafo, Izrael

A skoro padła już nazwa Levinski, trzeba zaznaczyć, że to ulica, która jest targiem. Kolejni przybysze zjawiający się w Izraelu zakładali na niej sklepy i sprzedawali to, co zapamiętali z domu. Dlatego dziś można tu i zjeść burka, i zrobić udane zakupy. Znajdziecie tu sklepy pełne serów, greckie delikatesy, stragany pachnące egzotycznymi mieszankami przypraw. Targowa część ulicy nie jest długa, polecam więc przejście całej – zacznijcie w okolicach numeru 40.

Wegańska knajpka  Urban Shaman w Tel Awiwie

 Urban Shaman 

Kaimak (pisane również Kaymak)

Levinski St 49, Tel Aviv-Yafo, Izrael

W Kaymaku zrobiliśmy sobie krótką przerwę. Wszedłem do środka i poczułem się dobrze. Dobra muzyka, trochę rzemieślniczego piwa, krótka karta ze smakołykami z Bliskiego Wschodu, nie wyłączając tureckiego kaymaku. Idealny adres na mały bifor przed zasadniczą imprezą gdzieś w klubie albo na śniadanie po wyjściu z klubu – szakszuka kosztuje tu 37 szekli, japońskie śniadanie 36 szekli, a firmowe 45 szekli.

Urban Shaman

Yl. Dizengoff 210, Tel Aviv-Yafo, Izrael

Tel Awiw jest miastem idealnym dla osób, które nie chcą lub nie mogą jeść mięsa. Działa tam mnóstwo restauracji bazujących na produktach roślinnych. Polecam Urban Shaman! Wszystko tam jest vegan i organic naraz. Koniecznie skosztujcie smoothie z kokosem – wygląda jak jedzenie z „Akademii Pana Kleksa”, bo jest intensywnie niebieskie (od spiruliny – spokojnie!), ale smakuje świetnie. To również dobry adres na śniadanie – tu w cenie 36-42 szekli.

Wizyta w Tel Awiwie stymuluje kulinarnie – to pewne. Jeśli dodacie do tego morze na wyciągnięcie ręki i mieszkańców, którzy lubią turystów i lubią się bawić, to powstanie mieszanka równie fascynująca jak kuchnia tego miasta! Ja na pewno chcę tu wrócić!

Chcemy wiedzieć co lubisz

Wiesz, że im więcej lajkujesz, tym fajniejsze treści ci serwujemy?

W zawsze głodnym KUKBUK-u mamy niepohamowany apetyt na życie. Codziennie mieszamy w redakcyjnych garnkach. Kroimy teksty, sklejamy apetyczne wątki. Zanurzamy się w kulturze i smakujemy codzienność. Przysiądźcie się do wspólnego stołu i poczujcie, że w kolektywie siła!

Koszyk