Polska jak drugi dom
Dziewiętnaście kilometrów, w linii prostej, od Pałacu Kultury i Nauki – taki dystans trzeba pokonać, aby poczuć gościnność i smak Gruzji. Po 29 minutach jazdy samochodem docieramy do Tiflisi, malutkiej gruzińskiej piekarni, którą prowadzi małżeństwo, Shlava i Zhana. Przekraczamy próg lokalu przy Bysławskiej 106 – i zaczyna się niezwykła przygoda z prawdziwymi smakami Gruzji.
Ale od początku. Nie byłoby tego miejsca, gdyby nie – dziś 41-letni – Shlava. Do Polski przyjechał 12 lat temu. Zanim wyjechał z ojczyzny, prowadził w Tbilisi piekarnię. – Zatrudniałem 12 osób. Żyło nam się dobrze, a piekarnia była całymmoim życiem. Niestety, przyszły gorsze czasy, zaczęło brakować pieniędzy i pojawił się pomysł wyjazdu do Polski.
Dlaczego akurat nasz kraj? Shlava mówi, że poszedł za przykładem innych Gruzinów, którzy w Polsce znaleźli swój drugi dom. Dziś z perspektywy kilkunastu lat mówi, że to była bardzo dobra decyzja. – Gdy przyjechałem do Warszawy, nie znałem wielu ludzi, nie znałem waszego kraju, więc początki były trudne. Z pomocą przyszli polscy sąsiedzi, pomogli chociażby w nauce języka. Gdy czujesz się akceptowany w obcym kraju, a jego obywatele traktują cię jak przyjaciela, wszystko staje się łatwiejsze.