Kukbuk
Kukbuk

Weekend w Porto – co i gdzie zjeść

Choć Porto kojarzy się głównie z winem, to portugalskie miasto ma do zaoferowania o wiele więcej.

Tekst: Monika Stogowska

Zdjęcia: Monika Stogowska

Ten artykuł przeczytasz w mniej niż 4 minuty!

Wśród błękitno-białych kafelków i ukrytych stromych schodów kryją się prawdziwe perełki portugalskiej gastronomii. Wystarczy dzień lub dwa, żeby zacząć nieźle orientować się w Porto i znaleźć swoje ulubione lokale, a konieczność ciągłego wspinania się to całkiem dobra wymówka dla niewielkiego łakomstwa.

Nata Lisboa (Rua de Santa Catarina 499) ‒ na pierwsze i drugie śniadanie

Każdy wywołany do tablicy i spytany o portugalskie przysmaki bez wahania wskaże pastéis de nata. Nata Lisboa do perfekcji opanowała przygotowywanie tych listkujących się i żółciutkich od jajecznego budyniu babeczek. Co chwila wyciągają całe ich blachy z pieca, dzięki czemu ciasteczka prawie zawsze są jeszcze ciepłe. Wart uwagi jest również tutejszy chleb, którego wielkie kromki grilluje się z masłem i serem ‒ takie śniadanie świetnie nastroi was na pierwszy dzień w Porto.

Mercado do Bolhão (Rua Formosa 214) ‒ na zakupy i owoce morza

Miasto najlepiej poznaje się przez jego targi i bazary. Nie inaczej jest w Porto ‒ na Mercado do Bolhão, choć powoli przejmowanym przez stragany z pamiątkami, wciąż można spotkać starsze Portugalki, które z namaszczeniem wybierają melony i pomidory. 

Reklama

Mnóstwo tu skrzynek z warzywami, owocami, bakaliami i rybami. Przy stoiskach z tymi ostatnimi mieszczą się bary, gdzie przy kieliszku białego wina można skosztować porannego połowu.

A Sandeira do Porto (Rua dos Caldeireiros 85) ‒ na kanapki

Zgłodnieliście od bazarowych zapachów? Kilka uliczek w dół mieści się A Sandeira do Porto, dowód na to, że proste jedzenie jest najsmaczniejsze i broni się samo. Zjecie tam porządnie wypełnione kanapki na świetnym chlebie (na przykład z tapenadą, fetą i pomidorami), które najlepiej popić dzbanem mrożonej herbaty albo vinho verde. Wnętrze to przytulna kiszka, wyłożona bezpretensjonalną boazerią i udekorowana złotymi ptaszkami origami ‒ świetne miejsce, żeby na chwilę schować się przed upałem i zgiełkiem.

Padaria Ribeira (między innymi Praça Guilherme Gomes Fernandes 21) ‒ na wielki wybór deserów

Kraina słodyczy, w której nawet pastéis schodzą na dalszy plan. W Padarii wszystkie półki zastawione są portugalskimi ciastkami ‒ królują migdały w różnej formie, budyniowe kremy i babeczki w rozmaitych kształtach. Na pytania o nazwy poszczególnych wypieków sprzedawca z rozbrajającą szczerością odpowiadał: „I tak nie zapamiętasz”. Miał trochę racji ‒ lepiej po prostu wskazywać palcem to, co wygląda apetycznie. Koniecznie spróbujcie minibabeczek z migdałami na wierzchu, wypełnionych słodkim frangipane. Polujcie też na nata brasileira ‒ mają cieniutką warstwę kruchego ciasta, reszta to sam krem. Złapcie jedno do popołudniowej kawy, żeby nie opaść z sił podczas wspinaczki po wąskich uliczkach.

Reklama

Afurada ‒ na ryby!

Gdzie są najlepsze owoce morza? Oczywiście u źródła ‒ Afurada to malutka wioska-osada rybacka, przyklejona do brzegu rzeki Douro. Wystarczy przejść przez słynny most przypominający fragment wieży Eiffla i minąć opatrzone angielskimi nazwami budynki winiarni w Vila Nova de Gaia. Afuradę poznacie po malutkich, kolorowych domkach, wizerunkach Matki Boskiej na każdej ścianie oraz dymie na ulicach. To nie pożar ‒ w porze lunchu i kolacji każda restauracja (i wielu mieszkańców) wystawia na zewnątrz grille, na których w żelaznych kratkach skwierczą posypane grubą solą morską sardynki, dorady i labraksy. Najświeższe ryby dostaniecie w Taberna do São Pedro (Rua Vasco da Gama 126) ‒ nie zapomnijcie zamówić do nich pysznych ziemniaków z czosnkiem i oliwą.

A jeśli ochota na ryby naszła was w centrum miasta, wpadnijcie do Taberna do São Antonio (Rua das Virtudes 32), wpiszcie się na listę oczekujących na obiad i skróćcie sobie ten czas kieliszkiem wina w punkcie widokowym Miradouro das Virtudes. W tawernie panierowaną rybę z frytkami można zjeść już za 7 euro, porcje są wielkie, menu jest krótkie, a obsługa – sprawna, w dodatku nie spotkacie tam wielu turystów. Na deser koniecznie crème caramel z Grand Marnier, wykrawany wprost z wielkiego naczynia.

Rua Galeria de Paris  na wieczornego drinka

To dużo wrażeń jak na jeden dzień, wieczorem najlepiej więc przysiąść w parku po drugiej stronie rzeki Douro albo ostudzić emocje drinkiem na Rua Galeria de Paris ‒ nazwa brzmi ckliwie, ale mnóstwo tam ciekawych, przytulnych barów.

A jeśli wciąż nie macie dosyć, nadstawcie ucha i wybierzcie bar, w którym odbywa się wieczór z fado. Tylko uważajcie na te organizowane specjalnie dla turystów. W dzielnicy Ribeira jest jednak kilka miejsc, gdzie nie uświadczycie języka innego niż portugalski. Jedno z nich to Caves São João ‒ idąc Rua do Cimo de Vila, szukajcie czerwonego korytarza rodem z czasów amerykańskiej prohibicji. Na dole siedzą sami sąsiedzi, a wami zajmie się Dona Otília, choć nie liczcie na więcej niż talerz szynki dojrzewającej albo tremoços (marynowanego żółtego łubinu) ‒ wszyscy dookoła są zbyt zajęci śpiewaniem fado.

Chcemy wiedzieć co lubisz

Wiesz, że im więcej lajkujesz, tym fajniejsze treści ci serwujemy?

W zawsze głodnym KUKBUK-u mamy niepohamowany apetyt na życie. Codziennie mieszamy w redakcyjnych garnkach. Kroimy teksty, sklejamy apetyczne wątki. Zanurzamy się w kulturze i smakujemy codzienność. Przysiądźcie się do wspólnego stołu i poczujcie, że w kolektywie siła!

Koszyk