Piszecie w swojej książce, że kulinaria, jedzenie są przeceniane. Przywołujecie na dowód zdanie Michela Houellebecqa z jednego z wywiadów. Jednocześnie poświęcacie kulinariom książkę. Rozmawiacie o wszystkim, co wiąże się z jedzeniem, o wielkich ucztach i głodzie, o jedzeniu jako temacie malarstwa, o modach związanych z kulinariami. Zapytam trochę prowokacyjnie: czy wasza książka nie przyczyni się do jeszcze większego przewartościowania jedzenia? Czy nie dokładacie do tego kulinarnego pieca?
Agnieszka Drotkiewicz: Myślę, że warto spojrzeć na całe zdanie Houellebecqa, które stało się mottem do naszej książki. Mówi on o tym, że bardzo długo temat jedzenia było niedowartościowany – ja interpretuję to w ten sposób, że w humanistyce nie doceniano antropologii jedzenia, głębszych studiów na ten temat. Dopiero później Houellebecq mówi o tym, że obecnie dochodzi do sytuacji przeciwnej, że jedzenie „jest w trakcie bycia przecenianym”. To z kolei interpretuję jako nadmierną estetyzację jedzenia, zbyt wymyślne i pretensjonalne potrawy, przerost formy, udziwnienia etc. Nasza książka podnosi obie te kwestie. Mówimy o tym, co było niedoceniane, a także zauważamy to, co obecnie bywa przeceniane.