Większość turystów na tereny dawnego Syjamu przyjeżdża w wyznaczonym przez pory deszczowe sezonie, który trwa od listopada do marca. Są jednak i tacy, których tropikalne burze nie przerażają, wręcz przeciwnie – tym chętniej przyjeżdżają. Liczba turystów bowiem w tym czasie drastycznie maleje. Loty z Polski do Bangkoku kosztują podobnie niezależnie od pory roku (około 2000 zł), jednak przed wyjazdem w popularnym terminie polecamy zakupić je z wyprzedzeniem.
Tajlandia dla backpackersów
Wybieracie się do Tajlandii? Pomyślcie o backpackingu – zainwestujcie w plecaki, zapakujcie trochę letnich ciuchów, krem do opalania, sprej na tropikalne komary i probiotyki. To wszystko, czego będziecie potrzebować podczas jednej z bardziej ekscytujących kulturalno-kulinarnych wypraw w waszym życiu!
Tekst: Kaja Werbanowska
Zdjęcia: Kaja Werbanowska i Marcin Lewandowski
Przystanek pierwszy: Bangkok
To właśnie tutaj, w blisko 15-milionowej stolicy, lądują niemal wszyscy turyści podróżujący do Tajlandii. Bangkok albo się kocha, albo się go nienawidzi. Z jednej strony stanowi zagłębie najsmaczniejszego na świecie street foodu, z mieniącymi się w słońcu świątyniami i imprezami do białego rana, z drugiej – to zanieczyszczona, zatłoczona i najgorętsza stolica świata. Buddyjskie świątynie (Wat Arun, Wat Pho, Świątynia Złotej Góry, ZłotyBudda) oraz Wielki Pałac Królewski to zestaw obowiązkowy podczas pierwszej wizyty w Wenecji Wschodu. W weekend warto wybrać się na jeden z pływających marketów na rzece Menam (floating markets). Gdyby pływanie łódką po kanałach i kosztowanie tajskiej kuchni wam nie wystarczyło, polecamy Maeklong Railway Market, zlokalizowany na wciąż działających torach kolejowych. Spragnionym kultury do gustu przypadnie prywatne muzeum sztuki współczesnej MOCA oraz centrum kulturalne BCC. By zaczerpnąć nieco świeżego powietrza i być bliżej natury, koniecznie trzeba wybrać się na spacer po parku Lumpini lub na otwarty całą dobę Flower Market.
Noclegu warto poszukać w Chinatown, dzielnicy słynącej z setek miejsc z ulicznym jedzeniem i sklepików, w których znajdziecie dosłownie wszystko. Od świtu do późnych godzin nocnych uliczni sprzedawcy oferują tu chińskie i tajskie dania za kilkadziesiąt batów tajskich (10 THB = 1,20 zł). Najbardziej znany jest ożywający wieczorem Yaowarat Road Market, nad którym unosi się kontrowersyjny zapach durianu, ulubionego owocu Tajów, którego skosztowanie każdy przyjezdny stawia sobie za punkt honoru. Także poza chińską dzielnicą bez problemu znajdziecie uliczne jedzenie. Często, zupełnie przez przypadek, możecie trafić w miejsca rekomendowane w przewodniku Michelin.
Najwygodniejszymi środkami transportu podczas zwiedzania miasta są sprawnie działające metro i oczywiście tuk-tuki. Ich kierowcy mają niezwykłą wprawę w omijaniu korków, trzeba jednak pamiętać, aby spytać o cenę z góry, i targować się, jeśli jest zbyt wysoka. Taksówka przydaje się przy większych dystansach. Za przejazd z lotniska do centrum Bangkoku zapłacimy 40-50 zł.
Gdzie zjeść w Bangkoku?
Przystanek drugi: Chiang Mai
Standardowa trasa turystów wiedzie z Bangkoku do Chiang Mai, stolicy północnej Tajlandii, usytuowanej niedaleko granicy z Birmą i Laosem. Lot Bangkok – Chiang Mai trwa około godziny, a cena biletu kupionego z wyprzedzeniem oscyluje w granicach 150 złotych. Jest tu dużo więcej zieleni niż w Bangkoku, jedzenie łagodniejsze i jeszcze smaczniejsze. To także miejsce, w którym trzeba spróbować słynnej w całym regionie khao soi (zawiesistej zupy curry z gotowanym i smażonym makaronem jajecznym). Chiang Mai to liczne świątynie (jest ich tu ponad 300!) i urokliwe stare miasto, ale też świetny punkt wypadowy. Można wybrać się stąd do Białej Świątyni (Wat Rong Khun) w Chiang Rai, odwiedzić Złoty Trójkąt (miejsce, w którym stykają się Birma, Laos i Tajlandia), przejechać skuterem przez dżunglę do miasteczka Pai, aby podziwiać pola ryżowe, lub odwiedzić sanktuarium słoni. Wszędzie dostaniecie się sami lub z pomocą prężnie działających w całej Tajlandii agencji. Po turystycznych eskapadach i sycącym khao soi polecamy relaks! Na każdym kroku natkniecie się tu na miejsca oferujące tradycyjne tajskie masaże.
Gdzie zjeść w Chiang Mai?
- Khao Soi Kad Gorm – znajdziecie tu najlepsze khao soi w Tajlandii (poniżej 30 zł).
- Warorot Market – z bogatym wyborem lokalnego tajskiego jedzenia (poniżej 20 zł za danie).
- Chang Puak Gate Night Market – nocny market z tajskim jedzeniem ulicznym (poniżej 20 zł za danie).
Przystanek trzeci: Khao Sok
Z Chiang Mai warto wybrać się na południe Tajlandii, do oddalonego o dwie godziny lotu miasta Phuket. Po wylądowaniu większość podróżujących wybiera nurkowanie i wypoczynek na jednej z okolicznych iście rajskich wysp. My polecamy dodać jeszcze jeden punkt do swojej trasy: park narodowy Khao Sok i znajdujące się w nim jezioro Cheow Lan. Z miasta Phuket do parku narodowego i jednej z najstarszych dżungli na świecie, zamieszkałej przez tygrysy, lamparty, gibony i niedźwiedzie malajskie, dowiezie was podmiejski autobus. Już sam nocleg w domkach na drzewach w sercu tropikalnego lasu jest niesamowitym przeżyciem. Bez wątpieniatrzeba też przepłynąć jezioro Cheow Lan, do którego turkusowego koloru i malowniczych wapiennych skał będziecie wracać myślami podczas długich zimowych wieczorów. Na jezioro polecamy jednak wybrać się z wycieczką zorganizowaną, bo samodzielny wynajem łódki jest bardzo drogi, a często i niemożliwy. Agencje oferują jedno- lub dwudniowe wyprawy na Cheow Lan z noclegiem w domkach na jeziorze.
Przystanek czwarty: Koh Phayam
Czas na zasłużony odpoczynek! Jeśli waszym głównym założeniem przy wyborze wyspy są cisza, spokój i lokalne jedzenie, to lepiej trafić nie mogliście. Większość turystów wybiera słynne wyspy Jamesa Bonda albo tę, na której kręcono „Rajską plażę” z Leonardem di Caprio (aktualnie zamknięta w celu odbudowy rafy koralowej), położone w zatoce Phang Nga na Morzu Andamańskim. Koh Phayam leży nieco bardziej na północ, także na Morzu Adamańskim, w prowincji Ranong. To niepozorna wysepka o długości 8 kilometrów, przy bliższym poznaniu oferująca wiele atrakcji tym, którzy stronią od kurortów. Podróż na trasie Khao Sok – Koh Phayam, choć zorganizowana przez agencję turystyczną i licząca jakieś 80 kilometrów, trwa osiem godzin. Jednak warto ją pokonać, bo, co jest raczej rzadkością w Królestwie Tajlandii, nawet w sezonie jest tutaj bardzo spokojnie, o czym świadczy choćby fakt, że po wyspie można poruszać się pieszo albo skuterem. Bez problemu znajdziecie tu też lokalne jedzenie, świeże ryby i owoce morza, a drinka wypijcie w Hippie Barze, kilkupiętrowej, imponującej konstrukcji zbudowanej z drewna wyrzuconego przez morze na brzeg.
Przystanek piąty: Bangkok
Po relaksie na plaży czeka was powrót do Bangkoku. Aby do niego dotrzeć, można wybrać nocny autobus (10 godzin jazdy), który o poranku dowiezie was do stolicy, lub niewiele droższy samolot (godzina). Ostatniego dnia w Tajlandii, oprócz kupowania pamiątek w Chinatown lub Chatuchak Market(otwarty tylko w weekendy), warto zaszaleć i zarezerwować jeden z hoteli w biznesowej dzielnicy Sukhumvit, oferujący basen na dachu. Zanurzenie się w chłodnej wodzie z drinkiem w dłoni i z widokiem na panoramę miasta to najprzyjemniejsze zakończenie podróży, jakie można sobie wymarzyć.
Dania których trzeba spróbować w Tajlandii
- khao soi (ข้าวซอย) – zupa curry z gotowanym i smażonym makaronem jajecznym,
- tom yam (ต้มยำ) – słodko-kwaśna zupa na bazie rosołu z mleczkiem kokosowym, przeważnie podawana z krewetkami lub kurczakiem,
- thai iced tea (ชาเย็น) – napój na bazie skondensowanego mleka, cukru i czarnej herbaty, podawany na zimno lub ciepło,
- mango sticky rice (ข้าวเหนียวมะม่วง) – tradycyjny tajski deser na bazie kleistego ryżu, świeżego mango i mleczka kokosowego,
- som tam (ส้มตำ) – pikantna sałatka z zieloną papają,
- satay (สะเต๊ะ) – grillowane mięso: kurczak, jagnięcina, wołowina,
- pad thai kung (ผัดไทย) – smażony makaron ryżowy podawany z warzywami, krewetkami lub kurczakiem,
- omlet z mięsem z kraba (ไข่เจียวปู),
- zupa rybna (ซุปปลาไทย) – ostra zupa na bazie bulionu z pulpecikami rybnymi i makaronem ryżowym.
- Podróżując po Tajlandii, natkniecie się na wiele miejsc oferujących treningi muay thai, masaże czy lekcje gotowania lokalnych przysmaków. Ciekawą inicjatywą jest Cooking with Poo. Khun Saiyuud Diwong, zwana Poo, wywodzi się z największych slumsów w Bangkoku i to właśnie tam otworzyła swoją szkołę gotowania, do której zaprasza turystów i mieszkańców Wenecji Wschodu. Dziś Poo swoim sąsiadom pokazuje, jak rozwijać działalność, a turystom i Tajom inne oblicze dawnego Syjamu. Poo przypomina także o tym, że Tajlandia jestmiejscem kontrastów. Milionowy posag króla i gigantyczny przemysł turystyczny oferujący pyszne jedzenie i rajskie plaże za niewielkie pieniądze versus bieda, seksturystyka, problemy uchodźców i przymusowych robotników to aspekty, które raczej nie są opisywane w przewodnikach.
Warto obejrzeć przed podróżą:
- Anthony Bourdain: Parts Unknown
- Somebody Feed Phil
- Street Food
- Podróże kulinarne Roberta Makłowicza
Chcemy wiedzieć co lubisz
Wiesz, że im więcej lajkujesz, tym fajniejsze treści ci serwujemy?