Kukbuk
Kukbuk
zero waste warzyw

Mroczna strona pięknych warzyw

Uwodzicielskie piękno warzyw ma swoją mroczną stronę. Jest nią nasza pogarda dla sczerniałych bananów i rozdwojonych marchewek. To dyskryminacja mniej urodziwych odpowiada w dużym stopniu za marnowanie jedzenia.

Tekst: Przemysław Bociąga

Zdjęcie główne: Karen Arnold / publicdomainpictures.net

Ten artykuł przeczytasz w mniej niż 10 minut!

Polski fashion week właśnie się zaczął. Nieśmiało (bo nocą jeszcze mogą zdarzyć się przymrozki) na straganach i stoiskach warzywnych pojawiają się wiosenni królowie i królowe piękności. Konsumenci, niczym wytrawni znawcy, wyławiają z daleka najładniejsze okazy, ich urodę weryfikują w zbliżeniu. Dotykiem i węchem sprawdzają rzodkiewki i ogórki, bakłażany i szczypiorek. Nikogo nie nabierze zimowy pomidor, pozbawiony zapachu, który wszak jest kwintesencją pomidorowości.

Zwycięzcom wyborów miss robi się później sesje zdjęciowe. Trafiają dzięki temu na łamy czasopism kulinarnych i do książek kucharskich, a przede wszystkim do mediów społecznościowych. Po szaro-bieli fotek narciarskich i górskich plenerów wiosną Instagram ożywa właśnie barwą nowalijek. Typowy kadr? Skrzynki owoców i warzyw ustawione jedna obok drugiej, nachylone przyjaźnie ku kupującym.

Dlaczego oko odpoczywa, zawieszone na straganie z warzywami? Psychologowie nie są pewni, choć ustalili już, że sam widok drzew przyspiesza rekonwalescencję chorych. Może chodzi o harmonię kształtów? A może właśnie o te barwy: nasycone, żywe czerwienie i zielenie, okazjonalnie przełamane innymi, jak fiolet bakłażana czy czosnku, żółć melona i banana, oranż dyni. Lecimy do nich jak pszczoły do miodu. Pytanie, dlaczego nas tak przyciągają, jest jednym z wielu należących do kategorii „natura czy wychowanie”.

ang. Nature versus nurture

Termin tłumaczony na polski jako „natura czy wychowanie” lub „natura czy kultura”. Spór naukowy dotyczący tego, czy w procesie kształtowania się osobowości bardziej istotny jest wpływ środowiska społecznego czy ludzka biologia.

Problem ten (po angielsku: nature versus nurture), sformułowany przez Francisa Galtona, kuzyna Karola Darwina, jest jednym z refrenów dzisiejszych nauk humanistycznych i społecznych. Sprowadza się do szerokiego pytania: czy jesteśmy, jacy jesteśmy, dzięki temu, jak zostaliśmy stworzeni, czy dzięki temu, co nam w dzieciństwie wpojono? Takie pytanie może dotyczyć wszystkiego, od tożsamości po gusta.

A zatem: czy pomidor jest dla nas piękny, bo pierwsze, co rzuca się w oczy, to jego soczystość i doskonały smak? Tak chcieliby ci, którzy stoją po stronie kultury. A może jest tak, jak wolą psychologowie ewolucyjni: coś w środku nas każe nam dostrzegać piękno soczystej czerwieni w stanie czystym? Działoby się tak dlatego, że dzięki preferencji dla czerwieni człowiek łatwiej znajdował dojrzałe owoce wśród zielonych liści.

Niestety, jest ryzyko, że nigdy się tego nie dowiemy. Można spędzić całe życie w obsesji tworzenia takich warunków eksperymentu, by w pełni wyeliminować wpływ kultury na człowieka, a i tak nie dopiąć swego. Coraz bardziej zdajemy sobie sprawę, że w naszych zachowaniach i nawykach walny udział ma właśnie kształtujące nas otoczenie.

Rzodkiewki i zioła na bazarku (fot. Lance Grandhal / unsplash.com)

Misfit czyli „odmieniec”

To dobra wiadomość dziś, kiedy żyjemy ideą niemarnowania jedzenia. Oznacza bowiem, że trend jest odwracalny. Mam tu na myśli to nieprzyjemne zjawisko polegające na dyskryminacji brzydkich. Ostatnie lata przynoszą coraz więcej analiz mówiących, że za marnowanie jedzenia w jakimś stopniu odpowiada to, że poszukujemy ideału. Rozdwojona marchewka? Nie dość duża pomarańcza? Papryka albo pomidor ze śmiesznym „siusiakiem”? Przyznajcie się – kiedy ostatnio widzieliście coś takiego w sklepie albo chociaż na straganie?

Z pewnością dzisiejsze warzywa mają mocniejsze geny, ale i tak wydaje się podejrzane, by w ogóle nie zdarzały się wśród nich dziwadełka. Zwłaszcza że po przekrojeniu papryki – tam gdzie oko selekcjonera nie sięga – nierzadko zdarza się znaleźć wynaturzoną niespodziankę. Te, które niespodzianki miały na zewnątrz, musiały gdzieś przepaść.

Angielszczyzna ma na to dobre słowo: misfit. Polski „odmieniec”, który podpowiadają słowniki, wydaje się nieco zbyt szorstki. Chodzi o niedopasowanie, które ma się kojarzyć z byciem outsiderem, trochę wyrzutkiem. Kimś, a w tym przypadku czymś, czego społeczeństwo nie akceptuje.

dlaczego wolimy ładne warzywa

fot. Goh Rhy Yan / unsplash.com

Banany skazane na odrzucenie

Aż połowa bananów z supermarketów jest wyrzucana. Oderwane od reszty, pojedyncze egzemplarze są kupowane za rzadziej, a kiedy przestają mieć optymalną prezencję, są chowane, żeby nie psuć wizerunku pozostałym.

Jednym z powodów bycia wyrzutkiem jest wyobcowanie. Spójrzmy na banana. Według ogłoszonych w ubiegłym roku badań naukowców z Uniwersytetu w Karlstad połowa bananów nie wychodzi poza mury supermarketów inaczej niż w kubłach na śmieci. Częściowo za ten stan rzeczy odpowiedzialna jest samotność bananów: oderwane od reszty, pojedyncze egzemplarze są kupowane za rzadko; jeśli chcemy kupić cztery, znajdujemy kiść czterech owoców. Ale i uroda odgrywa tu rolę: kiedy banany przestają mieć optymalną prezencję, są chowane, żeby nie psuć wizerunku pozostałym. Na zapleczu czernieją do reszty – banan z brązowymi plamkami nie ma szans na odkupienie win. Tak samo jak niezbyt elegancko wyglądające jabłka, gruszki, winogrona, sałata, papryka i pomidory. Naukowcy ustalili, że te siedem produktów stanowi łącznie połowę wyrzucanego przez sklepy jedzenia.

dlaczego wybieramy ładne warzywa?

fot. Jonas Jacobsson / unsplash.com

Wciąż nie wiadomo, ile ton warzyw odpadło wcześniej, w eliminacjach. Przecież aby dostać wyższą cenę za tonę, rolnik też segreguje swoje produkty, by były najwyższej klasy. To u niego będzie najwięcej wyrzutków. Właśnie takie odpady wzięli na celownik aktywiści zero waste, tacy jak założyciele Misfits Market. Niepiękne ziemniaki, poprzerastane marchewki i bakłażany albinosy o perfekcyjnych walorach smakowych i odżywczych trafiają kurierem pod drzwi klientów start-upu na zasadzie pudełka niespodzianki.

A zatem jest nadzieja, są hospicja dla nieforemnych warzyw, a to, co niedoskonałe, nie musi się czuć niepełnowartościowe! Szkoda tylko, że zatracamy po drodze jeszcze jedną wartość życia wśród misfitów: integrację. Nieopatrzeni z niedoskonałością warzyw, łatwo dajemy się ponieść konkursowi piękności. Drżę na myśl, że któregoś roku truskawki nie będą już pozrastane, obtłuczone, pokryte piaskiem w łubiankach, a w zamian będą małymi porcyjkami lakierowanych zimowych owoców.

Aby ukoić się w niepokoju, przytulam w supermarkecie samotne banany. Przynajmniej one mnie rozumieją.

Chcemy wiedzieć co lubisz

Wiesz, że im więcej lajkujesz, tym fajniejsze treści ci serwujemy?

W zawsze głodnym KUKBUK-u mamy niepohamowany apetyt na życie. Codziennie mieszamy w redakcyjnych garnkach. Kroimy teksty, sklejamy apetyczne wątki. Zanurzamy się w kulturze i smakujemy codzienność. Przysiądźcie się do wspólnego stołu i poczujcie, że w kolektywie siła!

Koszyk