Z jakimi pytaniami i problemami przychodzą do państwa rodzice?
Często chcą wiedzieć jak wspierać swoje dzieci w trudnych emocjach, jak je rozumieć i jak reagować. Wiedzą, że mówienie: „uspokój się”, „nie płacz” czy stawianie do kąta nie przynoszą rozwiązania ani ukojenia. Szukają więc innych sposobów, nie w kierunku tłumienia emocji, tylko wsparcia. Wielu rodziców zastanawia się jak pomóc dziecku, ale też chce często pytają o granice – granice dziecka i swoje własne. Szukają równowagi. Często zapominamy o tym, jak ważne są nasze własne potrzeby, ale mamy trudność by powiedzieć o nich partnerowi czy dziecku. Często przychodzą do nas pary, które mają inną wizję opieki nad dzieckiem lub rodzice w sytuacji rozwodu. W tym trudnym momencie życia chcą zadbać o swoje dzieci, oszczędzić im dodatkowego bólu, zadbać o relację z nimi.
Co jest dla państwa najważniejsze w pracy?
Pracujemy głównie z rodzicem. Od początku istnienia Bliskiego Miejsca zależało nam na tym, by rodzice otrzymywali u nas wsparcie. Wierzymy, że kiedy wzmacniamy rodzica, wiarę w jego kompetencje, zaufanie do siebie, to jednocześnie korzysta na tym dziecko, bo wtedy rodzic ma siłę je wspierać. Jesteśmy kojarzeni z rodzicielstwem bliskości, filozofią opartą na szacunku, dbaniu o potrzeby dziecka, ale też własne. Staramy się dać to rodzicom odczuć. Szanujemy różne wybory: to że mama karmi albo nie karmi piersią, że rodzice decydują się, lub nie, na współspanie z dzieckiem, czy że dziecko wychowuje się w rodzinie niekonwencjonalnej. Staramy się zaopiekować każdą sytuację, nie narzucamy naszych rozwiązań czy wizji, pracujemy poprzez dialog. Zależy nam na tym, by uszanować indywidualność każdego, nie chcemy zmieniać niczyich wartości.
Załóżmy, że przychodzą do państwa rodzice, którzy chcą, by ich dziecko od pierwszych tygodni nauczyło się zasypiać samo w swoim łóżeczku. Co pani na to?
Staramy się zrozumieć, co się za tym kryje, sprawdzamy, jakie są rzeczywiste potrzeby rodziców, co jest dla nich ważne w tym kontekście. Bywa, że rodzice mają przekonanie, że wszystkie dzieci tak śpią, a inne rozwiązania będą ze szkodą dla nich i dla dziecka. Niektórzy mówią o tym, że usłyszeli od znajomych, że jak nie nauczą tego noworodka to później ten bobas „wejdzie im na głowę” i nie wyprowadzi się do własnego łóżka do 18 roku życia. Rozmawiamy wtedy o potrzebach małych dzieci, o ich rozwoju, fizjologii, o cyklach snu. Mówimy też o tym, co w naszej ocenie jest realnie a co nie. Często to wystarcza, by rodzice poczuli większy spokój i zadecydowali czy samodzielne zasypianie dziecka to faktycznie ich cel.
Staramy się koncentrować na tym, jak wesprzeć rodziców i pomóc im zrozumieć ich malutkie dziecko, niż na znalezieniu złotego środka i sprawieniu, że dziecko zacznie zasypiać samo. Rozmawiamy także o konsekwencjach różnych metod, czasem opowiadamy o wynikach badań naukowych.
Robimy to by rodzice mieli pełniejszy obraz, a nie po to by poczuli się ocenieni lub wyszli z naszego gabinetu z poczuciem winy.