O entomofagii, czyli praktyce jedzenia owadów, w popularnych mediach mówi się zazwyczaj w superlatywach. Ma być rozwiązaniem wielu problemów, z którymi w niedalekiej przyszłości będzie mierzyć się ludzkość. Jednak pomimo tych publikacji promujących dietę uwzględniającą owady próżno szukać ich w polskich sklepach oraz restauracjach. Za granicą dostępność tego typu produktu jest dużo lepsza, ale i tak w kulturze Zachodu jedzenie insektów wciąż jest czymś zarezerwowanym dla przyszłości lub gastroturystyki w odległych krajach. Niewiele wskazuje na to, że sytuacja szybko się zmieni. Jakie przeszkody musimy pokonać, by w końcu wprowadzić owady do naszej diety i czy rzeczywiście warto się o to starać?
Jakie korzyści niesie ze sobą jedzenie owadów?
Obecny model żywienia przeciętnego mieszkańca krajów Zachodu opiera się na produktach zwierzęcych, do których wyprodukowania potrzeba ogromnych nakładów surowców. Masa mięśniowa kurczaków, krów i świń bierze się z miliardów ton soi, kukurydzy i innych ziaren. Na potrzeby zwierząt hodowlanych przeznacza się około 70% lądu oddanego do użytku dla rolnictwa. Szacunki są jasne: coraz więcej ludzi na świecie, w związku z bogaceniem się społeczeństw w krajach rozwijających się, będzie spożywało mięso i nabiał.
Tymczasem możliwości produkcyjne naszej planety już teraz są nadużywane – w przyszłości nie będzie miejsca na kolejne uprawy do wykarmienia dodatkowych miliardów zwierząt przeznaczanych na mięso. Wykorzystanie lądu, który mogłyby porastać lasy, jest tylko jednym z problemów współczesnego modelu rolnictwa. Dodajmy do tego użycie pestycydów, nawozów, wody, antybiotyków, emisję gazów cieplarnianych, a okaże się, że trudno będzie pogodzić intensyfikację produkcji ze zrównoważonym rozwojem. Jaką planetę pozostawimy przyszłym pokoleniom?