Dziesięć lat temu w samym sercu Wiednia, na najsłynniejszym targu Naschmarkt, Haya Molcho otworzyła podwoje swojej pierwszej restauracji NENI. NENI – jak Nuriel, Elior, Nadiv i Ilan, bo to od pierwszych liter imion czterech synów wzięła się nazwa tego tętniącego życiem lokalu. Restauracja jest dziś kolorowym centrum spotkań, koncertów i wydarzeń, a przede wszystkim fantastycznego jedzenia eklektycznie łączącego kuchnię izraelską z bliskowschodnią, ale z nowoczesnym twistem fusion.
Haya trafiła ze swoją pierwszą restauracją na idealny czas – wiedeńczycy uczyli się dopiero smaku humusu i bliskowschodnich przekąsek, a dziś bez jedzenia od Hayi trudno wyobrazić sobie tamtejszą ofertę gastronomiczną. Rodzina Molcho zawładnęła lokalnym rynkiem, ale pozwoliła sobie również na ambitną ekspansję. Po 10 latach NENI funkcjonuje w 10 lokalizacjach w Europie. Ja sama, już po jednej wizycie w wiedeńskiej NENI, nie wyobrażam sobie życia bez słynnej hamshuki Hayi, czyli humusu z dodatkiem mielonej pieczonej jagnięciny podawanej na gorącej picie, czy ulubionego przez wielu „jerozolimskiego talerza”, wypełnionego grillowanym kurczakiem w orientalnych przyprawach i świeżych ziołach, pokropionego tahiną z dodatkiem domowego humusu.