Takim właśnie, niemal uroczym i niewinnym w wydźwięku wydarzeniem było niedawne wyhodowanie rośliny na księżycu. Choć eksperymenty nad roślinami toczą się od dawna na międzynarodowej stacji kosmicznej, to pierwszy raz, kiedy coś wyrosło na powierzchni innego ciała niebieskiego. Chińczycy zabrali bezzałogowym lotem w kosmos w aluminiowym pojemniku ważącym 3 kg mały ekosystem ziemi – glebę, nasiona, wodę, rodniki grzybów, jajka muszek owocówek. I udało się: jako pierwsza wykiełkowała bawełna, widać było też pierwsze pędy ziemniaków.
Czy kosmiczna plantacja już wkrótce wyżywi nas i ubierze? Chyba jeszcze przyjdzie nam poczekać, pytanie tylko, jak długo. Kiełkujące rośliny nie zdążyły zakwitnąć – ich rozwój skończył się zaledwie dwa dni po tym, jak się pojawiły. Mimo to misja łazika (który, odnotujmy, nazywał się Jadeitowy Królik 2) została nazwana udaną – głośne było lądowanie na ciemnej stronie księżyca, owianej mitem od czasu, kiedy w ogóle zdaliśmy sobie sprawę z jej istnienia.
Zatem: po pierwsze, znowu ludzie zawędrowali gdzieś, gdzie ich wcześniej nie było. Po drugie, zrobili kolejny kroczek, choć mało spektakularny dla kogoś, kto ceni tylko natychmiastowe wyniki.