Uchodzi za jednego z najzdolniejszych szefów kuchni młodego pokolenia i pionierów nowej kuchni skandynawskiej, a prowadzona przez niego restauracja Fäviken za jedną z najtrudniej dostępnych na świecie – zarówno jeśli chodzi o jej położenie geograficzne, jak i czas oczekiwania na rezerwację. U szczytu swojego sukcesu Magnus Nilsson postanowił odejść, a restauracja – zamknąć podwoje.
Magnusa po raz pierwszy spotkałam nie w Szwecji, a w Polsce, podczas Cook it Raw na Suwalszczyźnie. Do dziś pamiętam nasze wspólne wyjście i smak przygotowanych przez niego lodów maślankowych, których ostatki wyjadałam wprost z dzieży sorbetiery. Szerzej świat usłyszał o nim w 2010 roku, gdy redaktor kulinarny „Wall Street Journal” Bruce Palling włączył Szweda do grona 10 najbardziej utalentowanych szefów kuchni młodego pokolenia. Tak świat dowiedział się o wówczas 26-letnim Magnusie, zawiadującym restauracją położoną w sercu Jämtland w północnej Szwecji, na krańcu Skandynawii, dokąd sam dojazd jest nie lada przygodą.