O tym specjalnym typie żywności, wypełnionej składnikami bioaktwnymi, mającymi prozdrowotny wpływ, pisał chyba każdy blog i magazyn. Wpisanie rzeczonej frazy do wyszukiwarki daje miliony wyników w postaci stron z listami produktów uznawanych za superfoods, informacjami o ich składzie i korzyściach płynących z ich spożywania. Zdają się one mnożyć w nieskończoność – mamy wykazy produktów egzotycznych i rodzimych dla nich alternatyw, krytykę pewnych produktów i obronę innych, często z podaniem odniesień do badań naukowych. Po zebraniu wyników z kilkunastu przypadkowych tekstów, okazuje się, że naprawdę wiele pokarmów, o ile są one naturalne i w minimalny sposób przetworzone, może być uznane za superfoods. Jeśli tak, to czy istnienie tej specjalnej kategorii ma sens? Kto decyduje o zaliczeniu produktu do tego szacownego grona? Czy musimy jeść superfoods, by być zdrowi? Jak w tym gąszczu nie stracić głowy? Postanowiłem spojrzeć na kwestię superfoods z nieco oddalonego, krytycznego punktu widzenia.
Krytyczna perspektywa: co nie tak jest z superfoods?
Towarzyszący wiośnie przypływ sił witalnych aż prosi się o spotęgowanie. Często w tym okresie podejmujemy decyzję o zmianie nawyków żywieniowych i wprowadzeniu większej liczby produktów uważanych za zdrowe, a nawet superzdrowe. Mowa tu o superfoods – termin ten zrobił oszałamiającą karierę.
Wykształcony polonista, niedoszły filozof, kucharz z powołania, dziennikarz w międzyczasie. W KUKBUK-u odpowiedzialny jest za kuchenne laboratorium, w którym bada przepisy na idealne potrawy. Kontakt: teoriakulinariow@gmail.com
Tekst: Tomek Zielke
Zdjęcie główne: Maddi Bazzocco / Unsplash.com
Czym się różni żywność funkcjonalna od superżywności?
Na pierwszy rzut oka superfoods są tożsame z żywnością funkcjonalną. To drugie pojęcie istnieje od niemal 40 lat. W 1980 roku rozpoczęto w Japonii systematyczne badania nad wpływem różnorodnych składników na funkcje biologiczne człowieka. Wprowadzenie tego programu wpisuje się we współczesną tendencję myślenia o żywieniu – jedzenie ma nie tylko dawać satysfakcję i dostarczać podstawowych składników odżywczych, umożliwiających życie i rozwój, lecz także polepszać zdrowie oraz zapobiegać chorobom. Kiedy wzrasta bogactwo społeczeństw, przejście od adekwatnego żywienia, które ma po prostu służyć przetrwaniu, do żywienia optymalnego, potęgującego funkcje życiowe ludzi i zapewniające wysoką jakość życia, wydaje się naturalne. I choć przekonanie o tym, że jedzenie może leczyć, istnieje od bardzo dawna, to dopiero współczesna nauka jest w stanie dostarczyć nam rzetelnych informacji o efektach, jakie spożywanie różnorodnych substancji może mieć na nasze organizmy.
Jedzenie funkcjonalne, według definicji z dokumentu końcowego Functional Food Science in Europe z 1999 roku, musi mieć udokumentowane badaniami pozytywne działanie na jedną lub więcej funkcji organizmu i przypominać normalne jedzenie, tj. nie występować pod postacią tabletek czy kapsułek. Podobnej, precyzyjnej definicji superfoods na próżno szukać w oficjalnych dokumentach.
W internetowym słowniku języka polskiego możemy przeczytać o tym, że superfoods to naturalny, nieprzetworzony pokarm pochodzenia naturalnego, bogaty w składniki odżywcze. Podobne definicje podają angielskojęzyczne słowniki Oxford czy Merriam-Webster. Warto dodać, że prawo Unii Europejskiej chroni konsumentów i zakazuje opatrywania produktów fałszywymi deklaracjami na przykład dotyczącymi wysokiej zawartości błonnika, niskiej zawartości soli czy tłuszczu, czy pozytywnego wpływu na wagę ciała czy samopoczucie – trzeba przedstawić odpowiednie badania potwierdzające takie informacje, by mogły się one znaleźć na opakowaniu. Prasa donosiła o tym, że w regulacji Komisji Europejskiej znalazły się również superfoods, ale w samym dokumencie nie byłem w stanie znaleźć takiej wzmianki. Zresztą, prawdopodobnie nikt nie potrzebuje takich deklaracji na opakowaniu w przypadku superfoods, bo są to raczej produkty wyszukiwane świadomie, w oparciu o wcześniejszą wiedzę uzyskaną z innych źródeł, nie przypadkowo wybierane w sklepie, na przykład na podstawie zachęcającego opakowania.
Co jest nie tak z superfoods?
Podobnie jak w przypadku innych mód żywieniowych, problem leży bardzo często w niewłaściwym przedstawieniu wyników badań naukowych przez pośredników: mających ogromny wpływ na tworzenie się trendów blogerów, dziennikarzy, celebrytów, guru żywieniowych, komunikujących je szerszej publiczności. Problematyczne są więc nie tyle same produkty, które najczęściej naprawdę warto spożywać, tylko dyskurs prezentujący je w nieadekwatny sposób, gubiący na kolejnych etapach komunikacji ważne aspekty i dołączający twierdzenia i wnioski, które są przesadzone lub których brakuje w źródłowych badaniach.
W zeszłym roku opublikowano przegląd systematyczny, analizujący sposób przedstawienia wyników badań naukowych w najczęściej udostępnianych na Facebooku i Twitterze artykułach dotyczących kwestii zdrowotnych. Okazuje się, że w prawie połowie przypadków w artykułach używano języka zbyt stanowczego, wskazującego na relację przyczynowe w przypadkach, w których nie było na nie dostatecznych dowodów. Takie postępowanie może doprowadzić do tragicznych wydarzeń, jak miało to miejsce w Wielkiej Brytanii, kiedy po medialnej burzy na przełomie 2013 i 2014 roku, dotyczącej opublikowania badań wskazujących na związki zażywania statyn, czyli leków na nadciśnienie, z różnymi efektami ubocznymi, około 200 tysięcy ludzi przestało je przyjmować! Trzeba mieć to na uwadze i podejrzliwie reagować na wszelkie stanowcze stwierdzenia o wpływie jakiegoś składnika na zdrowie. Przeprowadzane badania są bowiem różnorodne: mogą to być badania in vitro, w których naukowcy badają reakcje między różnymi związkami a ludzkimi komórkami, lub badania na zwierzętach. Mogą one powiedzieć naukowcom dużo o mechanizmach funkcjonowania pewnych substancji, ale trudno zaaplikować ich rezultaty do prawdziwych diet żyjących w odmiennych warunkach i tak bardzo różniących się od genetycznie siebie ludzi, spożywających różnorodne produkty, które mogą wchodzić ze sobą w interakcje.
Musimy zatem polegać na pośrednikach, którzy będą w przystępny sposób dostarczali nam informacji o najnowszych badaniach.
Niestety, rozwój nauki i jej specjalizacja powoduje postępujące oddalanie się jej od zwykłego człowieka, który, nie oszukujmy się, najczęściej nie ma szansy na zweryfikowanie tego, czy jakieś badanie jest na tyle dobre, by się nim przejąć. Z drugiej jednak strony, nasza zachodnia, racjonalna cywilizacja wymaga od nas tego, byśmy swoje działania budowali na podstawie ustaleń nauki, z której jesteśmy wyobcowani. Musimy zatem polegać na pośrednikach, którzy będą w przystępny sposób dostarczali nam informacji o najnowszych badaniach. Na naukowcach, pracownikach instytucji oświatowych i zajmujących się promocją zdrowia, oraz dziennikarzach naukowych ciąży ogromna odpowiedzialność i musimy ciągle kłaść nacisk na to, by dostarczano nam jak najlepszych, najrzetelniejszych informacji. Niestety, kłóci się to często z dążeniem kanałów informacyjnych do prezentowania wieści sensacyjnych, a także z upodobaniem publiki do takich właśnie treści – nie wystarczają nam ostrożne, pewne niepewności konkluzje zawarte w artykułach naukowych (choć i w nich zdarzają się nadużycia), chcemy wiedzieć, co nas zabije, a co nas wzmocni, prosto i konkretnie.
Na całe szczęście, przynajmniej w porównaniu z lekami na serce, superfoods wydają się niegroźne (z pewnymi wyjątkami, choćby zanieczyszczeń w spirulinie). Niemniej jednak przesadzone doniesienia mediów o ich cudownych właściwościach mogą być szkodliwe i zaburzać ogląd tego, co naprawdę jest zdrowe. Nie jest bowiem tak, że wprowadzenie jednego produktu pomoże nam zwalczyć choroby, zachować młodość, zdrowie i dobre samopoczucie. Łatwo w obliczu takiego prezentowania korelacji między jedzeniem a organizmem zatracić perspektywę, którą można by nazwać ekologiczną lub holistyczną, biorącą pod uwagę relacyjność i funkcjonowanie układów w całym ich skomplikowaniu.
Zdrowe bowiem nie są konkretne pokarmy – zdrowa może być dieta w całości. Sam bywałem ofiarą takiego myślenia i oszukiwałem się, że branie kapsułek z tranem i chlorellli każdego ranka doda mi sił i chęci do życia i poprawi wyniki krwi, pomimo tego, że inne, niekoniecznie właściwe zwyczaje, pozostawały niezmienione.
Istnieją modele zdrowych nawyków, za którymi stoją setki rzetelnych, przekonujących badań naukowych, ale nie znajdziemy w nich raczej przykazań, żeby jeść konkretnie jagody acai czy goji, spirulinę albo coś jeszcze innego.
Naprawdę dużo lepiej wyjdziemy na tym, jeśli rzucimy palenie papierosów i picie alkoholu, będziemy dużo się ruszać, często badać, jeść różnorodne, świeże produkty (owoce, warzywa, strączki, orzechy), wyeliminujemy przetworzone mięso, ograniczymy tłuszcze zwierzęce, sól, cukier i będziemy utrzymywać właściwą wagę ciała. Część z naszych chorób oczywiście nie jest zależna od naszego stylu życia, ale wielu możemy zapobiec, dokonując odpowiednich zmian w stylu życia, w czym nie ma żadnej tajemnicy, choć na pewno wykształcenie w sobie dobrych nawyków nie jest łatwe – wszystkie sposoby opisane tutaj potwierdzi każdy lekarz i dietetyk. Jeśli dziwią nas niewiarygodne, nieosiągalne transformacje ciał gwiazd z Hollywood, to musimy pamiętać, że ich sekretem nie jest najczęściej codzienny szejk z jarmużem i awokado czy wlewy witaminowe, tylko, oczywiście poza standardową dietą i ćwiczeniami, świetne geny i często sterydy anaboliczne.
Zachęcam zatem do przyjmowania nakreślonej wyżej, ekologicznej perspektywy, bo najlepiej jeść świadomie.
Podana powyżej perspektywa z całą pewnością nie jest kompletna. Można włączyć do niej również kwestie etyczne, związane z wyborem jakichś produktów, na przykład kontrowersje dotyczące modnego na całym świecie awokado i wpływu jego intensywnej produkcji na środowisko oraz dobrobyt pracowników rolnych, czy raczej jednak nieprawdziwe korelacje między zwiększeniem popularności komosy w bogatych państwach, a pogorszeniem się statusu materialnego mieszkańców Peru i wzrostem jej cen w tym kraju.
Skomplikowanie tych wszystkich relacji może przyprawiać nas o ból głowy, ale właśnie na tym polega piękno świata kulinariów, w którym wszyscy z konieczności uczestniczymy z najprostszego powodu: jako ludzie musimy jeść. Zachęcam zatem do przyjmowania nakreślonej wyżej, ekologicznej perspektywy, bo najlepiej jeść świadomie.
Przydatne źródła:
Artykuły dotyczące superfoods na stronie Narodowego Centrum Edukacji Żywieniowej:
Przegląd systematyczny "Effects of superfoods on risk factors of metabolic syndrome: systematic review of human intervention trials"
Artykuły na stronie Europejskiej Rady Informacji o Żywności:
Artykuł na stronie Science-Based Medicine
Podstrona International Life Sciences Institute o programie FUFOSE dotyczącym żywności funkcjonalnej:
Prezentacja o żywności funkcjonalnej na stronie British Nutrition Foundation
Artykuły na temat zdrowej diety z Światowej Organizacji Zdrowia:
Chcemy wiedzieć co lubisz
Wiesz, że im więcej lajkujesz, tym fajniejsze treści ci serwujemy?