Przedmiotom, w których powstanie włożyliśmy pewien wysiłek, skłonni jesteśmy przypisywać większą wartość niż tym, które kupiliśmy lub dostaliśmy jako gotowe. Na tym właśnie polega efekt Ikea, który w świecie biznesu uruchomił całkiem nowy trend.
Niedawno chciałam kupić dla swojego psa matę węchową. W internecie znalazłam jednak fajny film z instrukcją DIY – wystarczą zwykła gumowa wycieraczka do butów i kolorowe paski polaru. Superłatwe! Niestety, za nieszczęsną wycieraczką zjeździłam trzy markety budowlane, polar w kolorach żółtym i niebieskim (bo takie kolory widzą psy) dopadłam po godzinnym maratonie po sklepach z materiałami. Ostatecznie matę zrobiłam tak piękną, że sam Adam Słodowy byłby ze mnie dumny, ale przyznam, że po drodze do mety kilka razy pożałowałam, że po prostu nie kupiłam gotowej… Gdybym mogła zamówić gotowy zestaw do samodzielnego zrobienia maty w dobrej cenie, pewnie zdecydowałabym się na zakup. Miałabym satysfakcję z własnej pracy, ale nie musiałabym się przesadnie wysilać. I to właśnie naukowcy zajmujący się ekonomią behawioralną nazywają efektem Ikea.
Efekt Ikea, czyli… błąd poznawczy
Nazwę temu zjawisku nadała grupa naukowców: Michael I. Norton z Harvard Business School, Daniel Mochon z Yale University i Dan Ariely z Duke University. Przeprowadzili oni szereg eksperymentów, które miały na celu zbadać, jak wkład pracy własnej wpływa na nasz stosunek do produktu, w tym, co ważne, na subiektywną ocenę jego wartości. Wyniki badań opublikowane w 2011 roku na łamach „Journal of Consumer Psychology”pokazały ciekawą zależność. Uczestników jednego z eksperymentów poproszono o złożenie żurawi lub żab origami. Po wykonaniu zadania każdy uczestnik miał wycenić swoje dzieło, dzieła innych uczestników badania, a także prace wykonane przez mistrzów sztuki origami. Jak się okazało, badani postrzegali własne prace jako bardziej wartościowe niż te stworzone przez innych uczestników i prawie równe pod względem wartości pracom, które wyszły spod ręki ekspertów. W psychologii takie zjawisko określa się mianem błędu poznawczego. W rzeczywistości bowiem nasza ocena przedmiotów, tak jak w powyższych eksperymentach, jest czysto subiektywna. Efekt ten ma jednak pewne ograniczenia. Nie działa, gdy praca jest dla nas zbyt ciężka lub gdy poświęcimy na nią relatywnie zbyt wiele czasu w stosunku do oczekiwanego efektu.
To pokazuje, jak ekonomiczny jest ludzki mózg! Właściwie pół życia, nawet nieświadomie, kombinujemy, jak coś zrobić, żeby się nie narobić, ale żeby efekt finalny był dla nas naprawdę satysfakcjonujący. I właśnie spełnienie tego oczekiwania to wyzwanie dla producentów i wytwórców wszystkiego, co może nam być w życiu potrzebne. Wyzwanie, które podejmują coraz śmielej.