Kukbuk
Kukbuk

Alzacja – kraina wina i… kiszonej kapusty!

Z czym wam się kojarzy Alzacja? Nam z bocianami, wyśmienitym winem i pyszną kuchnią z wieloma wpływami… niemieckimi. Na alzackich talerzach bowiem królują chou de choucroute, czyli kiszona kapusta, i kugelhopf – baba drożdżowa.

Tekst: Ania Zająkała

Zdjęcia: Ania Zająkała

Ten artykuł przeczytasz w mniej niż 6 minut!

Alzacja jest położona na wschodzie Francji, tuż przy granicy z Niemcami – między Renem a masywem Wogezów. Unikatowe jest tu ukształtowanie terenu, zachwycają lasy bogate w grzyby oraz wzgórza, którym alzackie wina zawdzięczają wyjątkowy smak, ale o tym później. Nazwy urokliwych miasteczek, takie jak Riquewihr, Eguisheim czy Kaysersberg, oraz tamtejsza architektura przywodzą na myśl nie Francję, lecz jej wschodniego sąsiada. Należy jednak podkreślić, że mieszkańcy Alzacji są dumni z bycia Francuzami i wspominanie o podobieństwach z Niemcami może się skończyć niemałą awanturą… Jednym z najczęstszych, a zarazem najpiękniejszych elementów tutejszego krajobrazu są rzędy winorośli biegnące wzdłuż dróg i okalające miasteczka, szczególnie miłe dla oka teraz, gdy zachwycają kolorami jesieni.

Słone i ciężkie


Ciężka praca całych rodzin w winnicach i związany z tym brak czasu na gotowanie bardzo wyraźnie odcisnęły swój ślad na talerzach mieszkańców Alzacji. Nie znajdziemy tu więc typowo francuskich, wymyślnych i lekkostrawnych potraw – ślimaków czy żabich udek. Trudno się temu dziwić, gdyż po całym dniu pracy przy zbiorze winogron, porastających często naprawdę strome wzgórza, też wolelibyśmy solidną porcję gorącego baeckeoffe. Danie wywodzi się z dawnych czasów, kiedy to każdego ranka naczynia pełne jagnięciny, wołowiny i wieprzowiny oraz warzyw umieszczano w wygasającym piecu miejscowego piekarza. Po skończonej pracy winiarze odbierali swoje garnki, wracali do domów i w rodzinnym gronie rozkoszowali się aromatycznym daniem. Także choucroute, czyli kiszona kapusta z boczkiem, kilkoma rodzajami kiełbas, a nawet golonką (składem zaskakuje nawet nas, Polaków – wielbicieli kiszonej kapusty i mięsa), miała za zadanie zaspokoić wielki apetyt strudzonych pracowników winnic. Wielbicielom nieco delikatniejszych posiłków polecamy wersję z rybą, najczęściej miętusem, łososiem i wędzonym łupaczem, oraz krewetkami i mulami. Do tego ziemniaki, kremowy sos na bazie masła i kieliszek rieslinga… Satysfakcja gwarantowana!

Co ciekawe, w większości sklepów mięsnych w Alzacji można kupić gotowe zestawy do zrobienia choucroute w domu. Dodatkiem do mięsnych dań serwowanych w alzackich domach są spätzle, znane nam jako szpecle. Te bardzo proste w przygotowaniu kluseczki z mąki i jajek najlepiej smakują na drugi dzień, zrumienione na patelni z odrobiną masła.

Do nieco lżejszych, ale tylko odrobinę, alzackich przysmaków zalicza się tarte flambéee. To odpowiednik włoskiej pizzy, można ją nawet zamówić do domu. Na cieniutkim płacie ciasta o idealnie chrupiących brzegach rozsmarowany jest serowo-śmietanowy sos z wędzonym boczkiem i przyrumienioną cebulką (w wersji klasycznej znajdziemy też ser munster). Placek piecze się w tradycyjnym piecu i jeszcze gorący, w całości serwuje wprost na deskę położoną na stole. Ten moment jest kluczowy, gdyż wszyscy biesiadnicy wręcz rzucają się na tarte flambée, by wybrać najlepszy kawałek, zrolować go i zatopić się w śmietanowej rozkoszy. W tradycyjnych restauracjach kolejne placki, jeden za drugim, przynoszone są przez obsługę aż do momentu, w którym goście powiedzą „stop”.

Reklama

Oryginalnym daniem jest fleishschneke, czyli zawijańce z ciasta podobnego do makaronowego, wypełnione mięsnym, bogato przyprawionym nadzieniem. Miękkość i aromatyczność potrawy jest rezultatem gotowania w bulionie, a ostateczny efekt osiąga się dzięki przyrumienieniu ślimaczków na patelni. W oberżach fleishschneke podaje się tradycyjnie z sałatką, najczęściej na dejeuner, czyli posiłek w ciągu dnia, odpowiednik lunchu.

Alzacja, jak cała Francja, słynie też z wyśmienitych mięsnych musów, na przykład z kaczki lub foie gras, czyli wątróbki, a także terrine. Co ciekawe, tutejsze pasztety często są pieczone w cieście lub stanowią nadzienie mniejszych feuilleté. Nie można pominąć serów, w tym najsłynniejszego – stanowiącego dumę regionu – dojrzewającego sera krowiego munster. Jeśli chcecie na własne oczy zobaczyć proces jego produkcji, wsiadajcie na rower (bardzo popularny w Alzacji środek komunikacji) i rozpocznijcie la route du fromage. Naszym zdaniem to świetny pomysł na promocję regionalnego produktu, szczególnie że jego zapach jest, delikatnie mówiąc, dosyć intensywny.

Słodkie i pachnące


Na pierwsze miejsce wśród alzackich słodkości zasługuje tradycyjna baba drożdżowa z rodzynkami, kugelhopf. Wypieka się ją w specjalnych formach, które nadają jej wyjątkowy, majestatyczny kształt, oraz ozdabia całymi migdałami.

Szczególnie w okresie przedświątecznym dużym powodzeniem cieszy się tu pain d’épices, dosłownie chleb z przyprawami, czyli piernik. W praktycznie każdym mieście znajdziemy specjalny sklep, w którym bochenki sprzedaje się na kilogramy. To bardzo dobre rozwiązanie, bo wierzcie nam – wybór tylko jednego smaku jest niemożliwy! Kuszą chleby rumowe z rodzynkami, czekoladowe z wiśniami, orzechami, a nawet kawałkami imbiru, pomarańczowe czy cynamonowe z jabłkami. Często w sklepach z pain d’épices znajdziemy też nougat, bardzo słodki i uzależniający smakołyk z bakaliami.

Na ulicach Strasburga królują pieczone kasztany – marrons chauds. Ich zapach kusi niemożliwie, więc co drugi mijany przez nas przechodzień dzierży w dłoni klasyczną papierową tutkę. Ten przysmak mieszkańcy Alzacji zdają się wręcz ubóstwiać. Niektórzy chocolatiers mają w swojej jesiennej ofercie czekoladki właśnie w kształcie kasztanów!

Zachwyca nas także alzacka porcelana, bogato zdobiona regionalnymi motywami oraz ilustracjami codziennego życia mieszkańców. Szczególnie ta, którą można znaleźć w sklepach ze starociami lub na targach, tradycyjna – z historią.

Reklama

Białe i winne


Na zakończenie wino – w Alzacji temat rzeka, przynajmniej jeśli mówimy o winie białym, stanowiącym ponad 90% całej produkcji. Panujące w dolinie Renu warunki klimatyczne oraz szczególne podłoże, czyli wapienie, gleby wulkaniczne, granity, łupki, piaskowce i margle, decydują o wyjątkowym charakterze powstających tu win. Alzacja, jako jedyny region Francji, może poszczycić się uprawami rieslinga oraz gewürztraminera, dlatego też wino z tych szczepów uważane jest za chlubę krainy. A teraz czas na ważne pytanie: czy wiecie, skąd zwyczaj nazywania wina od rodzaju winogron, z których pochodzi? Zapoczątkowali go właśnie Alzatczycy; obecnie jest znany i używany przez producentów wina na całym świecie. W Alzacji bardzo dużo uwagi poświęca się ochronie regionalnych produktów, dlatego od 1972 roku każde wino musi być butelkowane w miejscowości swojego pochodzenia. Używa się tu także specjalnych określeń dotyczących produkcji wina, między innymi sélection de Grain Nobles (trunki tworzone jedynie z wyselekcjonowanych winogron pokrytych szlachetną pleśnią) czy crémant d’Alsace (wina musujące, najczęściej ze szczepu pinot gris, wyrabiane metodą tradycyjną). Spożywanie wina jest tu powszechne, jak w całej Francji: muscat świetnie sprawdza się jako aperitif, riesling dopełni ucztę z owoców morza i ryb, a gewürztraminer wyśmienicie nadaje się do potraw kuchni tajskiej i chińskiej. Wyjątkowe są kieliszki, albowiem szkło, z którego wyrabia się nóżkę, jest barwione w odcieniach zieleni. Dlaczego? Alzackie wina nie mają zbyt wyraźnego koloru, są raczej białe niż żółte. Zielona poświata ma za zadanie apetycznie zabarwić zawartość kieliszka. O znaczeniu wina w Alzacji świadczą liczne atrakcje z nim związane, na przykład sentiers viticoles, czyli piesze szlaki prowadzące przez winnice oraz – naszym zdaniem stanowiące obowiązkowy punkt programu – degustacje wina w rodzinnych vignobles.

Alzacja to kraina bardzo różnorodna, pełna pysznego jedzenia i wyjątkowego wina. Szczególnie w okresie jesiennym polecamy wam wycieczkę w te rejony, choćby na weekend!

Chcemy wiedzieć co lubisz

Wiesz, że im więcej lajkujesz, tym fajniejsze treści ci serwujemy?

W zawsze głodnym KUKBUK-u mamy niepohamowany apetyt na życie. Codziennie mieszamy w redakcyjnych garnkach. Kroimy teksty, sklejamy apetyczne wątki. Zanurzamy się w kulturze i smakujemy codzienność. Przysiądźcie się do wspólnego stołu i poczujcie, że w kolektywie siła!

Koszyk