Złe samopoczucie po zjedzeniu konkretnej potrawy zwykle rozpoznajemy bez problemu, jeśli dotyczy przewodu pokarmowego. Po prostu boli nas żołądek i czujemy wyraźny „brzuchowy” dyskomfort. Inaczej jest z wahaniami nastroju. Tu rzadko jesteśmy skłonni wiązać swój stan z dietą. Tymczasem naukowcy nie mają wątpliwości: to, co jemy, ma ogromny wpływ na nasz stan psychiczny. Pewne składniki w codziennej diecie działają uspokajająco i wyciszająco. Są jednak i takie, które, zwłaszcza jeśli sięgamy po nie często i w nadmiarze, działają na układ nerwowy dokładnie odwrotnie, powodując wzrost napięcia i nerwowość. Oto pięć potencjalnych podejrzanych, których warto unikać, jeśli nie chcemy czuć się jak tykająca bomba zegarowa albo zaliczyć klasycznego „zjazdu” nastroju.
1. Tłuste potrawy
Ociekająca tłuszczem golonka, babciny schabowy smażony na smalczyku czy wreszcie pochłonięty w pośpiechu hamburger to zbrodnia dokonana nie tylko na układzie pokarmowym. Jedzenie zawierające dużą ilość tłuszczów nasyconych dosłownie upośledza funkcjonowanie mózgu.
Badanie przeprowadzone w latach 1999-2004 na próbie 1018 dorosłych mężczyzn i kobiet w wieku co najmniej 20 lat, opublikowane na łamach „PloS ONE”, dowodzi, że spożywanie dużej ilości tłuszczów trans (dTFA), które znajdziemy między innymi w margarynach, ciastkach i fast foodzie, ma bezpośredni związek ze skłonnością do zachowania agresywnego, i to niezależnie od wieku czy płci. Badanie pokazuje, że tłuszcze te, obecne w diecie w nadmiarze, mają także związek z niecierpliwością i drażliwością.