Kukbuk
Kukbuk
Porto (fot. unslplash)

Kulinarny przewodnik po Porto – co i gdzie zjeść

Nie zapałałem miłością do Porto od razu. To uczucie rozwijało się raczej powoli i ospale. Może wpływ na to miało samo miasto, a może pogoda, ale ostatecznie muszę stwierdzić: fajne to Porto!

Specjalista w zakresie kuchni śródziemnomorskich, dziennikarz kulinarny, podróżnik, fotograf, autor sześciu bestsellerowych książek kulinarnych. Gotuje i karmi, prowadzi warsztaty kulinarne oraz organizuje wyjątkowe kolacje degustacyjne.

Tekst: Bartek Kieżun

Zdjęcie główne: Raya Ann Miller / unsplash.com


Zdjęcia: Bartek Kieżun

Ten artykuł przeczytasz w mniej niż 9 minut!

Zaczęło się od tego, że nie byłem na Porto gotowy. W misternym planowaniu wyjazdu bowiem zgubiłem jeden dzień. I nagle, w środku nocy w zasadzie, okazało się, że po pierwsze, od wtorku nie mamy auta, bo musimy je oddać na lotnisku w Porto, a po drugie, co za niefart, noclegi tamże mamy zaklepane dopiero od czwartku.

„Gdzie się podziała środa?”, zaryczałem po pobudce we wtorkowy poranek, bo świtać w głowie, że coś jest nie tak, zaczęło mi jeszcze przed świtem. Krzyk jednak wcale nie pomógł. Auto musieliśmy oddać, pani w infolinii wypożyczalni aut była nieubłagana („Computer says: Nooo!”). Spróbowaliśmy zatem z drugiej strony – sprawdziliśmy, czy możemy szybciej przyjechać do naszego tymczasowego domu. Okazało się, że możemy, więc wycisnęliśmy z wynajętej fiesty ile się dało, by po drodze jeszcze zobaczyć to, co mieliśmy zaplanowane na środę.

Kanapka polędwicą wołową z serem Serra Da Estrela

To wszystko wymagało nie lada wysiłku, dlatego wpadłem do Porto bez tchu, ze wzrokiem rozbieganym i przez chwilę nie wiedziałem, co się dzieje. Ale zaraz po zameldowaniu się na miejscu porzuciłem w kąt walizkę i karnie pobiegłem na poszukiwanie przygód, nie tylko kulinarnych.

Oto efekty.

Jedzenie w Porto
Venham Mais 5 w Porto

Venham Mais 5

Rua Santo Ildefonso 219

To miejsce na kanapkę z mięsem, bo Porto stoi kanapkami. Wołowa polędwica zamknięta w chrupiącej bułce wyglądała naprawdę kusząco. Do tego odrobina sera Serra Da Estrela i można potem w pełnym szczęściu udać się na podbój Porto. Sam lokal wygląda, jakby urządzał go ktoś kompletnie, ale to kompletnie pozbawiony gustu, więc na inne niż kulinarne podniety nie ma co liczyć. W Venham Mais 5 można też zamówić słynną kanapkę z Porto zwaną francesinha. Zauważcie, że napisałem, można, ale wcale nie trzeba, bo to danie dla osób o silnych nerwach. Tost z polędwicą (zazwyczaj z szynką) i serem jest zapakowany szczelnie w inny ser. Całość zaś podaje się z sosem pomidorowym. Dziwne…

Wino w restauracji Aduela

Aduela

Rua das Oliveiras 36

Trafiliśmy w to miejsce wieczorem. Muzyka była idealna, wino też, a z obecności dzikich tłumów Portugalczyków wnioskuję, że nie tylko nam się tak wydawało. Odradzam dyskusję z barmanem, które wino należy zamówić, bo jest humorzasty, ale ma chłopak gust i do wina, i do muzyki, więc mu wolno. Nie wiem jak z jedzeniem, bo po francesinhie nie miałem już miejsca na nic. Ale nawet gdyby było średnio, i tak jest to moje ukochane miejsce w Porto – a upewniałem się w tym przez kilka wieczorów, więc wiem, co mówię.

Graham’s Port Lodge

Rua do Agro 141

Aby zrozumieć, o co chodzi z porto od małej litery, wybraliśmy się do Graham’s Port Lodge. Wycieczka między beczkami w połączeniu z opowieścią o wzmacnianych winach tworzonych tu od stuleci to wspaniała przygoda. Podobnie jak kończąca zwiedzanie degustacja, która pomaga zrozumieć, z jak ogromnie złożonym tematem mamy do czynienia i z jakim bogactwem smaków można obcować, mając w dłoniach nieduży kieliszek przedniego porto. Bardzo, ale to bardzo tak!

Petisqueira Godinho w Porto

Petisqueira Godinho

Rua Godinho 153

Tu wysłali nas Portugalczycy zapytani o ryby, bo przecież jesteśmy nad oceanem. I rzeczywiście, w Godinho ryby są świetne. Zjedliśmy sardynki z grilla i już byliśmy najedzeni, ale poprawiliśmy jeszcze grillowanym okoniem i byliśmy w niebie. Znów lokal daleki od stylowości, ale było smacznie, a po takim obiedzie spacer nad oceanem to czysta przyjemność.

Co zjeść w Porto? Kulinarny przewodnik

Leitão do Zé

Praça do Bom Sucesso, Mercado Bom Sucesso

Przerabianie starych miejskich targów na supermarkety z knajpami jest największym wrzodem współczesnych miast i powinno być karane dożywotnim więzieniem, ale cóż, tej paskudnej mody nie da się pewnie zatrzymać. Wierzę jednak w to, że każde działanie tego typu da się odwrócić, więc może jest jeszcze ratunek. Nie zawracałem zatem Douro kijem, tylko wszedłem do jednego z takich miejsc i na przekór sobie postanowiłem coś zjeść. I powiem tyle: miejsce jako takie nadal jest straszne, choć budynek piękny, ale to wciąż po prostu supermarket z knajpami. Pieczone mleczne prosię w Leitão do Zé zaś jest zacne, choć trzeba przyznać, że nie jest to jedzenie dla każdego. Ja obowiązkową pozycję dla foodies zaliczyłem! I zjadłem kolejną kanapkę!

Danie z Livraria Lello w Porto

Livraria Lello

Rua das Carmelitas 144

To miejsce zainspirowało podobno autorkę serii o Harrym Potterze, J.K. Rowling. I co z tego? A to, że dzień i noc przed najpiękniejszą księgarnią w Porto stoi kolejka, a w zasadzie dwie. Pierwsza po bilety (tak, bilety, żeby wejść do sklepu!) i druga, żeby wejść do środka. Minąłem kolejkę złożoną w połowie z Brytyjczyków, a w drugiej z Japończyków i poszedłem dalej. Identycznie jest przed Majestic Café („The most beautiful café in Porto”, wypowiadane z brytyjską flegmą!), tu też nie zajrzałem. Jest tyle miejsc z dobrą kawą w Porto – i nie trzeba stać w kolejce, by się o tym przekonać!

Padaria Ribeiro

Praça de Guilherme Gomes Fernandes 21

Na przykład Padaria Ribeiro. To świetne miejsce na śniadanie. Mają pyszną kawę i mnóstwo portugalskich słodyczy w wersji mini, co pozwala zjeść mniej, a mieć wrażenie, że zjadło się więcej. Świetne są tu portugalskie rogaliki, całe żółciutkie od żółtek.

I tak to właśnie polubiłem się z Porto!

Przeczytaj również:

Chcemy wiedzieć co lubisz

Wiesz, że im więcej lajkujesz, tym fajniejsze treści ci serwujemy?

W zawsze głodnym KUKBUK-u mamy niepohamowany apetyt na życie. Codziennie mieszamy w redakcyjnych garnkach. Kroimy teksty, sklejamy apetyczne wątki. Zanurzamy się w kulturze i smakujemy codzienność. Przysiądźcie się do wspólnego stołu i poczujcie, że w kolektywie siła!

Koszyk