Kukbuk
Kukbuk
Filmu "Ennio" – kadr (fot. materiały prasowe)

Plan na weekend 9-10 lipca

Słuchaj uchem oraz brzuchem – to nasza myśl przewodnia na wyczekaną końcówkę tygodnia. Dźwięków posmakujemy, wspominając muzyczne ikony: Tomasza Stańki i Ennia Morricone, a głodne brzuchy zabierzemy do Italii, Stambułu i Tel Awiwu.

Tekst: redakcja

Zdjecie główne: kadr z filmu "Ennio"

Opublikowano: 7 Lipca 2022
Ten artykuł przeczytasz w mniej niż 11 minut!

Lato to wszechobecna obfitość i taki też będzie ten lipcowy weekend. Będziemy się sycić dosłownie w nowej włoskiej restauracji La Luce, a w przenośni posmakujemy klimatu bazarów w Turcji i Izraelu dzięki albumowi „Pazar // Shuk”. Uszy wypełnimy muzyką – będziemy je nadstawiać w kinie, śledząc dokument o sławnym kompozytorze Enniu Morricone i podczas urodzinowych koncertów jazzowych poświęconych Tomaszowi Stańce. Oczy też dostaną co nieco, bo we Wrocławiu czeka archiwum twórczości Zygmunta Rytki – intrygujące i niepokojąco aktualne.

W tym tygodniu czytamy

Okładka książki „Pazar // Shuk. A journey through the markets of Istanbul and Tel Aviv” Kornelia Binicewicz i Italo Rondinella (fot. materiały prasowe)

fot. okładka książki „Pazar // Shuk. A journey through the markets of Istanbul and Tel Aviv” Kornelia Binicewicz i Italo Rondinella

Pazar // Shuk. A journey through the markets of Istanbul and Tel Aviv

Kornelia Binicewicz i Italo Rondinella

wyd. Paper Street Co. 

Kto chce poznać miasto, powinien pójść na targ. Tętniące życiem bazary w Stambule i Tel Awiwie pięknie portretują Kornelia Binicewicz i Italo Rondinella – ona, polska antropolożka kultury, w postaci miejskich esejów, on, włoski reportażysta, w fotograficznych kadrach: portretach i detalach. Wydany po angielsku „Pazar // Shuk” to album i dziennik w jednym, doprawiony prostymi lokalnymi przepisami, jak jednogarnkowy menemen z pomidorami czy freekeh risotto z zielonego ziarna pszenicy. Oba fascynujące miasta widzimy oczami duetu, który od dekady mieszka w Stambule. To tureckie miasto jest dla nich wybraną ojczyzną, Tel Awiw zaś to punkt na mapie silnie wpisany w życie zawodowo-prywatne współautorki. Mikrohistorie bazarowe tworzą też wybrani bohaterowie – kulinarne osobistości obu miast, w tym właściciele restauracji i pisarka. Wszyscy budują metaopowieść, nie tylko o smakach i kuchni swojej kultury, ale też o urbanistyce, społeczności i społeczeństwie. O wszystkim tym, co gromadzą targowiska – intrygujące etniczne enklawy.

W tym tygodniu słuchamy

Plakat, promujący toast urodzinowy dla Tomasza Stańko (fot. materiały prasowe)

fot. Toast urodzinowy dla Tomasza Stańko

Toast urodzinowy dla Tomasza Stańko

10 lipca: Rzeszów

11 lipca: Warszawa

Niechaj zabrzmi trąbka! Ten weekend to czas celebrowania twórczości Tomasza Stańki i inspirujących się nim muzyków. 11 lipca wybitny trębacz i kompozytor jazzowy obchodziłby okrągłe, 80. urodziny – to okazja, by wznieść toast, a przemówią same dźwięki. Świętowanie zaczyna się w Rzeszowie, gdzie artysta się urodził i gdzie powstał poświęcony mu mural. Na dziedzińcu Zamku Lubomirskich zagra EABS – wybitny, eksperymentujący polski zespół jazzowy nowej fali. Chłopaki podejmą się interpretacji kultowego albumu „Purple Sun” Tomasza Stańki z lat 70., zaliczanego do jazzowej awangardy. Po tej intrygującej dekonstrukcji zagra Marcin Wasilewski Trio – formacja, który przez ponad dwie dekady grała z artystą, a ich gościem specjalnym będzie Nils Petter Molvær, norweski trębacz, kompozytor i producent, uznawany za pioniera nu jazzu. Na zachętę dodamy, że w swojej twórczości Molvær sięga do ambientu, elektroniki i hip-hopu. Ci sami artyści zagrają dzień później na stołecznym placu Defilad – wstęp na oba wydarzenia jest bezpłatny. To nie wszystko! Dwa jazzowe dni otworzą cały rok świętowania – międzynarodowy cykl wydarzeń pod hasłem „Remembering Tomasz Stańko”. 

 

 

W tym tygodniu oglądamy

Plakat filmu "Ennio"(fot. materiały prasowe)

fot. plakat filmu "Ennio"

Ennio

reż. Giuseppe Tornatore

Gościliście go w domach wiele razy, byliście z nim też w kinie. Powiedzieć, że na muzyce Ennia Morricone wychowały się pokolenia, wcale nie będzie pompatyczne. Znany włoski dyrygent i kompozytor muzyki filmowej stworzył ścieżki do ponad 500 filmów, a w 2007 roku otrzymał honorowego Oscara za całokształt twórczości. I pomyśleć, że w 1970 roku obwieścił, że rzuca kino! Ten człowiek orkiestra zaczął komponować w wieku zaledwie sześciu lat, a jego pierwszym nauczycielem był ojciec. Wiecie, że po studiach pisał utwory jako ghostwriter, a później był trębaczem w zespole jazzowym? Przez lata współpracował nie tylko z reżyserami, ale też z muzykami, w tym z zespołami Goldfrapp, Gorillaz czy Massive Attack, a nawet z Eminemem i Snoop Doggiem. Do stworzenia portretu legendy kina zabrał się reżyser i przyjaciel Morricone – Giuseppe Tornatore, twórca między innymi „Cinema Paradiso”. Do dokumentu wypełnionego muzyką mistrza i kadrami z kultowych filmów zaprosił też twórców, z którymi kompozytor kooperował, w tym Clinta Eastwooda i Quentina Tarantino. Jeśli to za mało, by przekonać was do wizyty w kinie, pomyślcie, że muzyka Ennia to dosłownie całe wasze życie.

W tym tygodniu odwiedzamy

Plakat wystawy "Zygmunt Rytka. Szkoła patrzenia"(fot. materiały prasowe)

plakat wystawy "Zygmunt Rytka. Szkoła patrzenia"

Wystawa „Zygmunt Rytka. Szkoła patrzenia”

Muzeum Współczesne we Wrocławiu

7 lipca – 4 października 2022

W weekend obierzcie kurs na Wrocław, bo w tamtejszym Muzeum Współczesnym (tak, tak, to ten budynek z „Klepsydrą” poety konkretnego Stanisława Dróżdża) otwarto właśnie wystawę poświęconą Zygmuntowi Rytce. Niełatwo w kilku słowach opisać tego artystę, ale najtrafniej będzie ująć go jako twórcę obecnego. Rytka bowiem, robiąc zdjęcia, filmy czy instalacje, nie tylko angażował się w życie społeczno-polityczne, ale też sam bywał częścią dzieła. Na wrocławskiej wystawie zebrano jego kilkanaście cykli z lat 70., 80. i 90. XX wieku, oscylujących pomiędzy tematami percepcji, medialnej manipulacji i praktyk artysty. Nieżyjący twórca wcielał się w karatekę w złotym garniturze i białych rękawiczkach i podglądał turystów, robiąc im zdjęcia z tą samą atrakcją turystyczną. Dokumentował też… dokumentację. Na ekspozycji można zobaczyć między innymi fotografie ekranu telewizora w czasach późnego PRL-u i kadry notujące strony gazet. To sposób Rytki na uwiecznianie zafałszowanego przekazu medialnego i aktów cenzury. Po latach wrocławska wystawa uwidacznia nam uniwersalny i wciąż aktualny problem manipulacji.

W tym tygodniu próbujemy

Jedno z dań z nowej Warszawskiej restauracji La Luce (fot. Anna Czajkowska)

La Luce

ul. Poznańska 37, Warszawa

„Jedząc ją, przeżywamy cudowne, nieopisane bajeczne Szeherezady smakoszostwa” – to hasło z przedwojennej reklamy czekolady Plutos, wymyślone i opracowane graficznie przez Henryka Berlewiego, przyszło nam na myśl po zjedzeniu najlepszej w Warszawie focaccii i talerza wybitnej stracciatelli z salsą z pomidorów San Marzano, cudownie umamicznymi konfitowanymi pomidorami i przyjemnie chrupiącymi prażonymi migdałami. Do tego kieliszek domowego limoncello, podobnie jak focaccia wytwarzanego na miejscu, i już ze spokojem można się oddać słodkiemu dolce far niente, zapomnieć na chwilę, że jest się w samym centrum Warszawy. Sprawcą tych nieoczekiwanych włoskich wakacji jest Marcin Jackiewicz, właściciel cenionej przez nas Prosciutterii, która właśnie przeszła metamorfozę i jako La Luce od tego tygodnia rozświetla ulicę Poznańską. Jeśli podczas waszej wizyty Marcin będzie na miejscu, możecie liczyć na barwne opowieści o składnikach, na których oparta jest karta – starannie wyszukanych, sprowadzanych od małych, głównie włoskich dostawców. Czuć w tych historiach uwielbienie dla włoskiej kultury i jej kulinarnego dziedzictwa, do którego w La Luce podchodzi się niesztampowo. Duża w tym zasługa szefa kuchni Kuby Bondziula, który z tej doskonałej bazy tworzy autorskie wydanie cucina povera – nieprzekombinowane, pełne szacunku dla składników. Koniecznie spróbujcie przygotowanej przez niego ryby – z racji długiego romansu z Oslo z darami morza obchodzi się doskonale. Menu jest tu krótkie, co wbrew pozorom gwarantuje doznania, które zostaną z wami na długo. Sprzyja im też tutejsza karta win – w jej arkana wprowadzi was Ryszard Kiżewski, który sprawuje pieczę nad alkoholami w La Luce. Biegnijcie, zanim na wolny stolik trzeba będzie czekać tygodniami!

Sprawdź również:

Chcemy wiedzieć co lubisz

Wiesz, że im więcej lajkujesz, tym fajniejsze treści ci serwujemy?

W zawsze głodnym KUKBUK-u mamy niepohamowany apetyt na życie. Codziennie mieszamy w redakcyjnych garnkach. Kroimy teksty, sklejamy apetyczne wątki. Zanurzamy się w kulturze i smakujemy codzienność. Przysiądźcie się do wspólnego stołu i poczujcie, że w kolektywie siła!

Koszyk