Kukbuk
Kukbuk

Plan na weekend 17-18 września

Połowa września to miks lata i jesieni, dlatego to, co nowe i pobudzające, przeplatamy sentymentem. W ten weekend pomagają nam w tym premiery i wydarzenia kulturalne. Zobaczcie, co w złocącej się trawie piszczy.

Tekst: redakcja

Zdjęcie główne: Studio Tartaruga

Ten artykuł przeczytasz w mniej niż 12 minut!

Po słuszną porcję nostalgii sięgamy do działek: muzycznej, literackiej i filmowej. Czytamy wojenne wspomnienia w nowej książce Sigrid Nunez, słuchamy płyty „Blask” formacji Anieli, która sięga do estetyki lat 80. i 90., a o przemijaniu dumamy, oglądając „Vortex” w reżyserii Gaspara Noégo. Odrobina sentymentu czai się też w przestrzeniach łódzkich pracowni artystyczno-rzemieślniczych, które odwiedzamy razem z Puro i Slow Living Poland. A po wyprawie tropem lokalnego rękodzieła czas na lampkę naturalnego wina i coś pysznego na talerzu. Pod koniec lata odwiedzamy Superfly Wine – kameralną winiarnię i bistro na Powiślu.

W tym tygodniu czytamy

fot. okładka książki „Dla Roouenny” Sigrid Nunez

Dla Rouenny

Sigrid Nunez

Wydawnictwo Pauza

Sigrid Nunez możecie kojarzyć z kilku powieści wydanych po polsku – w tym „Przyjaciela”, za którą kilka lat temu dostała National Book Award – i biografii, a właściwie memuaru o Susan Sontag, z którą się przyjaźniła. Wśród ośmiu książek nowojorskiej pisarki jest „Dla Rouenny” – nowość, ale tylko w kontekście polskiego wydania. Tę powieść Nunez napisała na początku drugiego tysiąclecia, a my musieliśmy czekać ponad 20 lat, by móc ją przeczytać po polsku. Nareszcie! Ta opowieść intryguje od samego startu, bo oto narratorka – pozbawiona imienia i nazwiska pisarka z Nowego Jorku – otrzymuje list od niejakiej Rouenny Zycinski, która wspomina Staten Island sprzed kilku dekad, gdzie obie mieszkały w dzieciństwie. Bohaterka nie pamięta sąsiadki i niechętnie umawia się na spotkanie. Jedzie jednak na Brooklyn, na brzmiący po polsku Greenpoint, do domu Rouenny, której dziadkowie byli Polakami. Czego w zasadzie kobieta chciała od pisarki? Spisania jej wspomnień z lat 60., kiedy była pielęgniarką na wojnie w Wietnamie. I tu wkrada się niewygodny dla Stanów Zjednoczonych kawałek – wielka opowieść o strachu i wstydzie narodu oraz osobista mikrohistoria kobiety na polu walki.

W tym tygodniu słuchamy

fot. okładka płyty „Blask” Anieli

Blask

Anieli

wyt. Kayax

Ileż tu sentymentu! Na start musimy wam przypomnieć lata 90. i utwór „Harry” zespołu Firebirds – pamiętacie frazę „Czasu coraz mniej zostało mi, by odnaleźć serca swego drzwi” wyśpiewaną przez białowłosą Joannę Prykowska? Po latach Aśka wraca, by razem z Pawłem Krawczykiem – gitarzystą i kompozytorem dobrze znanym z Hey – nagrać „Blask”. I to jest płyta złożona ze wspomnień: odniesień do muzyki lat 80. i najtisowej estetyki. To tęsknota za „lepszymi czasami”, szczególnie, kiedy przywołamy pierwsze miłości i cudownie szczere dziecięce przyjaźnie, o których traktują klipy. Płyta tego zaskakującego duetu była zapowiadana w trzech krokach, także wizualnych. Zaanonsował ją piękny utwór „Jaśniejąca” zaśpiewany z Nosowską, do którego teledysk nagrano w Szczecinie, skąd pochodzą obie artystki. Po nim, wiosennie, pojawiła się „Niemiłość”, której bohaterką jest samotna kobieta w złotej klatce, jak wyjaśnia wokalistka: „Nic nie jest w stanie jej poruszyć, wszystko już ma, a jednak do jej życia wsącza się powolutku lęk”. Trzecią zapowiedzią debiutanckiej płyty było letnie i na wskroś sentymentalne „Przesilenie” – utwór, w którym Kraftwerk spotyka się z Maanamem, a przy którym my wspominamy pierwsze afekty na koloniach nad morzem.

W tym tygodniu oglądamy

fot. plakat filmu „Vortex

Vortex

Gaspar Noé

Pożegnanie, odchodzenie, umieranie, a z nimi niezgoda, smutek i oswajanie. Bohaterzy nowego dzieła Gaspara Noégo to Ojciec i Matka – nie mają imion, dzięki czemu są jak everyman w kontekście bliskich nam starszych osób, których śmierci się boimy. Znany z kontrowersyjnych filmów reżyser tym razem zaskakuje, pokazując codzienne życie pary seniorów, łapiąc ich proste dialogi i niemal dokumentując straszno-śmieszne sceny z życia codziennego. Czy do śmierci można się przygotować? Być może „Vortex” (po polsku wir rozpaczy) skojarzy wam się z poruszającą „Miłością” Hanekego, ale Noé to Noé i nie obędzie się też bez dosadnych kawałków i szczypty groteski. Przyglądamy się oswajaniu ostateczności przez trójkę bohaterów: tracącą pamięć i władzę języka Matkę (Françoise Lebrun), rozgadanego ojca, który kocha kino (w tę rolę wcielił się Dario Argento – włoski reżyser i scenarzysta słynący z horrorów typu giallo), oraz syna narkomana. Tu każdy wie, że straci kogoś i coś – Matka i Ojciec tracą siebie samych, siebie nawzajem i swoją miłość, której symboliczny rozłam zapowiadają już pierwsze sceny filmu. Bo śmierć jest i będzie – nie sposób jej głaskać, ale należy się z nią zapoznawać. W najbliższy poniedziałek oczy całego świata zwrócą się w stronę londyńskiego Opactwa Westminsterskiego, gdzie zostanie pochowana królowa Elżbieta II. W końcu ostateczność zdarza się codziennie.

Reklama

W tym tygodniu odwiedzamy

Łódzkich artystów i rzemieślników

W weekend szukamy wytchnienia, ale i inspiracji – a odkrywanie nieznanego miasta przez buszowanie w rozsianych po nim pracowniach artystów i rzemieślników, zdecydowanie łączy oba te aspekty. Taki właśnie klucz obraliśmy, zwiedzając Łódź wraz ze Slow Living Poland. To nasz kolejny, po warszawskim, wspólny weekend, podczas którego poszukujemy najmilszych sposobów na spędzenie wolnego czasu. Tym razem odwiedziliśmy łódzkich twórców – projektanta mody upcyclingowej Tomasza Armadę i Martę Stanisławską stojąca za konceptem Dziane. Wpadliśmy też do dobrych znajomych – laureatek II edycji konkursu KUKBUK Poleca – Jadzi Lenart i Wiktorii Podolec ze studia Tartaruga oraz do pracowni Slow Painting, czyli Oli Ignasiak i Karoliny Gębki. Jeśli macie ochotę pójść naszym tropem, przed planowaną wyprawą napiszcie do ulubionej pracowni i zapytajcie o możliwość odwiedzin – jak widać na naszym przykładzie, zazwyczaj się udaje! Oczywiście, nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy do dawki zmysłowej sztuki nie dodali kulinariów. Dzień spędzony na przyglądaniu się tkaniu na krosnach, precyzyjnej pracy przy maszynie dziewiarskiej czy wytwarzaniu roślinnych barwników, zrównoważyliśmy spoglądaniem na cuda, jakie dzieją się w otwartej kuchni Miska Gastro Bowls – restauracji hotelu PURO Łódź. Rozmowy o sztuce rozpoczęte nad miską wegańskiego bulionu, kontynuowaliśmy kilka pięter wyżej, w Spirit Bar, przy koktajlach zainspirowanych dziełami młodych twórców, które zdobią hotelowe wnętrza. Jak widać, w Łodzi artyści czają się wszędzie!

W tym tygodniu próbujemy

Winebar i bistro Superfly Wine na warszawskim powiślu. Najlepsze miejsca na wino w Warszawie

fot. Superfly Wine

Superfly Wine

ul. Zajęcza 1A/U1, Warszawa 

Dobrze wiecie, że nowe winiarskie spoty w mieście nie umkną naszej uwadze. Tym razem podążamy za bzyczeniem muchy, a dokładnie obutej w czarne kozaki Superfly. Zanotujcie tę rewelacyjną nazwę, bo tu jesienią będziemy rozpieszczać podniebienie. Kameralną i niesztampową miejscówkę na Powiślu stworzyło małżeństwo: Carolina Sarapulova i Oleg Sarapulov, którego możecie kojarzyć z weekendowych rezydencji RANO WIECZOREM w rzemieślniczej piekarni RANO – gotował tam wyśmienicie! My poznaliśmy Superfly jeszcze podczas winnego pop-upu w The Cool Cat, gdzie Carolina hojnie rozlewała wyselekcjonowane przez siebie wina naturalne. Teraz ich wspólne miejsce łączy przytulne bistro i sklep z winem. W winnej karcie i w sklepie znajdziecie naturalsy, którym w smaku bliżej do klasyki winiarstwa niż szalonych etykiet znanych z innych warszawskich winiarni serwujących wina naturalne. Oleg karmi – póki co, od środy do piątku od 19:00 serwuje kolacje: to trzy dania niespodzianki w ramach tygodniowych kart. Z kolei w weekend zjecie tu brunche. Na zachętę wspomnimy kremową polentę z pieczoną papryką, fetą i ziołami oraz obłędną sałatkę z brzoskwini, pomidorów i arbuza skąpaną w orzechowym sosie, ale wiedzcie, że karta w Superfly jest spontaniczna. Szukając określenia na dania, jakie serwuje Oleg, ukuliśmy termin punkowy comfort food – spróbujcie go koniecznie z lampką naturalnego wina!

PS W weekend polecamy odświeżyć sobie film „SuperFly” z lat 70., który był inspiracją dla twórców bistro.

Przeczytaj również:

Chcemy wiedzieć co lubisz

Wiesz, że im więcej lajkujesz, tym fajniejsze treści ci serwujemy?

W zawsze głodnym KUKBUK-u mamy niepohamowany apetyt na życie. Codziennie mieszamy w redakcyjnych garnkach. Kroimy teksty, sklejamy apetyczne wątki. Zanurzamy się w kulturze i smakujemy codzienność. Przysiądźcie się do wspólnego stołu i poczujcie, że w kolektywie siła!

Koszyk