Kukbuk
Kukbuk
Książka "Floryda" leżąca na leżak (fot. Maciek Niemojewski)

KUKBUK-owy Klub Książkowy 3 – Floryda

Słońce, palmy i piaszczyste plaże sprawiają, że Floryda nieprzerwanie króluje jako cel wakacyjnego odpoczynku Amerykanów i emerycki raj. Postanowiliśmy sprawdzić, czym ten stan hipnotyzuje mieszkańców i przyjezdnych, a za przewodnika po nim obraliśmy Lauren Groff.

Ten artykuł przeczytasz w mniej niż 10 minut!

Wbrew zwyczajowi sięgania latem po lekkie i przyjemne książki z pomocą naszych czytelników (głosowanie na InstaStories) jako trzecią lekturę KUKBUK-owego Klubu Książkowego wybraliśmy „Florydę” Lauren Groff. Początkowo spowodowało to mały rozłam, bo nie każdy miał ochotę w wakacje mierzyć się z egzystencjalnymi tematami i nie najlepszą kondycją świata. Jednakże snująca się po okładce książki pantera kusiła, a zachwyt tych, którzy jako pierwsi skończyli czytanie, ostatecznie zachęcił nieprzekonanych. 

Każdy kij ma dwa końce, a nawet najbardziej słoneczny stan swoje ciemne strony. Jedenaście opowiadań, które składają się na „Florydę” Lauren Groff, jest podszytych niepokojem. Kojąca zazwyczaj natura tu została przedstawiona jako przestrzeń autonomiczna, nieprzyjazna, pełna zasadzek i czyhających z każdego zakamarka niebezpieczeństw. Podobnie relacje międzyludzkie – jako pełne lęku i poczucia tymczasowości. Stan permanentnego zagrożenia towarzyszy wszystkim bohaterom, nie ma więc szansy, by nie udzielił się czytelnikom. Te lęki i niepokoje każdego z nas dotknęły w inny sposób – jednak nikt nie oparł się wstrząsowi, jaki funduje Groff. Im głębiej penetrowaliśmy florydzki krajobraz, tym mocniejsze odnosiliśmy wrażenie, że zaglądamy do własnego wnętrza.  

Ukojenie w niepokoju

Wśród wątków przewijających się przez opowiadania powtarzają się zagadnienia macierzyństwa, roli kobiety we współczesnym świecie, przemocy i życia poza systemem. Jak zauważa Agata Jankowska, elementem spajającym wszystkie te historie jest strach.

– Wydaje mi się, że siła tej książki tkwi właśnie w tym, jak dojmująco autorka opisuje zmagania bohaterów z lękiem. Począwszy od lęku o to, jakim się jest rodzicem, jaką partnerką, jakim dzieckiem, po lęki związane ze środowiskiem naturalnym, z dziką florydzką przyrodą – argumentuje.

Zdecydowanie – potwierdza Oliwia Gede-Niewiadomska. – I z tego względu ta lektura była dla mnie trudna, ale też przyniosła mi wielką ulgę, poczucie, że lęk i tęsknota to stany, które towarzyszą niemal każdemu. Lauren Groff pomaga nam je oswoić. Przy tym robi to z niezwykłym kunsztem pisarskim, przywracając wiarę w literaturę i w to, że w zalewie różnej jakości książek wciąż zdarzają się perełki. 

Myślałam o falach snów przepływających przez dziecięce mózgi, zmywających drobną, nieistotną pianę dzisiejszego dnia, żeby mogły napłynąć jutrzejsze, cięższe prawdy.

„Strefa północy” / Lauren Groff, „Floryda”

Język książki (brawa za genialne tłumaczenie dla Miłki Jankowskiej) był tym, co docenili wszyscy czytający. Każdy z nas z pamięci przywoływał zdania, które poruszyły go podczas lektury, rozpływając się nad ich precyzją i niedosłownością. 

Jesteśmy w detalach jakiegoś zdarzenia, a potem nagle zalewa nas nieostrość. Umowność rzeczy. To mi się szalenie podobało – podkreśla Oliwia Gede-Niewiadomska. 

Lauren opisuje całą skalę emocji, używając słów z taką wprawą, że czasem dopiero po chwili zdajemy sobie sprawę, przez jak trudny etap życia bohatera właśnie nas przeprowadziła. 

Okładka "Florydy" na trawie (fot. Lauren Groff)

Przyroda kontra człowiek

Florydzka przyroda idealnie współgra ze stanem duszy poszczególnych postaci. Jest dzika, fascynuje i daje obietnicę wolności, a jednocześnie zagraża. Aligatory, węże, huragany i bezlitosny upał jak lustro odbijają napięcie relacji międzyludzkich i opresyjność społeczeństwa. 

Czytałam te opowiadania akurat podczas największych upałów. Myślę, że częściowo dzięki temu tak miękko i sprawnie weszłam w ten kolczasty świat. Dookoła było duszno, a ludzie wokół nadzwyczaj drażliwi – mówi Ania Czajkowska. – Przeczytałam „Florydę” w dwa wieczory. Nie mogłam się oderwać, miałam ochotę jak najdłużej, nieprzerwanie, pobyć w tym ciężkim, lepkim środowisku wykreowanym przez autorkę.  

Ja z kolei miałam przyjemność w tym, żeby sobie tę książkę dozować – komentuje Magda Korcz. – Czytałam jedno, dwa opowiadania i wracałam do „Florydy” dzień później. Może dlatego, żeby móc dłużej zostać z tymi, niełatwymi przecież, tematami.

Kiedy na Florydzie wychodzisz na dwór, zawsze obserwuje cię jakiś wąż.

„Wężowe historie” / Lauren Groff, „Floryda”

Niełatwe tematy niosą ze sobą równie niełatwą refleksję. Każda próba ujarzmienia lęku zmierza donikąd. Kolejne opowiadania nie dają złudzeń – ten stan nie zniknie, lęk nie zmniejszy się ani nie minie, a jedyny sposób na przetrwanie to oswoić go, zaakceptować, przyzwyczaić się do nieuchronnego towarzystwa

Życie poza wężowiskiem

Bohaterowie Groff to ludzie, którzy próbują żyć na własny rachunek. Konfrontują się z normą, z większym lub mniejszym impetem, niemniej każdy z nich płaci za to jakąś cenę. Czasem jest to wykluczenie społeczne, czasem życie w ubóstwie, czasem rezygnacja z cząstki siebie po to, by zachować resztę. 

– Ludzie jedzą ludzi? – zapytała młodsza. – Czasami po prostu tak trzeba – odparła starsza.

„Psy w wilki” / Lauren Groff, „Floryda”

– Jestem pod wielkim wrażeniem opowiadania „Psy w wilki” i tego, jak dwie małe dziewczynki, siostry, znalazły sposób na to, by poradzić sobie z sytuacją opresyjną, zagrażającą ich życiu – mówi Agata Jankowska.

One działały bardzo instynktownie, czując, kto i co w tej opresji jest większym zagrożeniem. Ich „czucie w brzuchu” tego, co właściwe, już od maleńkości bardzo mnie poruszyło. Ta przynależność do dżungli i siebie nawzajem – dodaje Oliwia Gede-Niewiadomska. 

Choć na Florydzie trudne wybory zdają się nie mieć końca, a każda decyzja okupiona jest wyrzeczeniami, wszystkich bohaterów łączy nadzieja na to, że przyjdzie moment ulgi, czas, w którym będzie po prostu dobrze, a my, jako społeczność, nie tylko jako jednostki, przypomnimy sobie o rzeczach podstawowych – o trosce, życzliwości i o tym, że każdy z nas pod koniec dnia mierzy się z tymi samymi lękami, choć, tak jak florydzkie drapieżniki, przybierają różne kształty. 

Floryda. Cóż. Skończyła z nią. Zostawiła cały kontynent za sobą. Podąży w stronę splendoru.

„Dla boga miłości, na miłość boską” / Lauren Groff, „Floryda”

Chcemy wiedzieć co lubisz

Wiesz, że im więcej lajkujesz, tym fajniejsze treści ci serwujemy?

W zawsze głodnym KUKBUK-u mamy niepohamowany apetyt na życie. Codziennie mieszamy w redakcyjnych garnkach. Kroimy teksty, sklejamy apetyczne wątki. Zanurzamy się w kulturze i smakujemy codzienność. Przysiądźcie się do wspólnego stołu i poczujcie, że w kolektywie siła!

Koszyk