Kukbuk
Kukbuk
Książki zapakowane w świąteczne papiery, nożyczki i tasiemki do pakowania prezentów, "Wege" Jamiego Olivera i "Portugalia" Bartka Kieżuna (fot. Maciej Niemojewski)

8 książek idealnych pod choinkę

Do wzruszania się, gotowania, podróżowania. Oto książki, które warto podarować najbliższym z okazji świąt.

Tekst: Kasia Stadejek

Zdjęcie główne: Maciej Niemojewski


Stylizacja zdjęcia głównego: Magdalena Olszewska


Zdjęcia książek: materiały prasowe

Ten artykuł przeczytasz w mniej niż 16 minut!

„Wędrowny zakład fotograficzny”

Agnieszka Pajączkowska

Świat Książki

Przyzwyczajeni do wielkomiejskiego życia, często zapominamy, jak wygląda rzeczywistość w innych miejscach Polski. Na przykład w malutkich podlaskich wioskach, gdzie w drewnianych domach mieszkają przede wszystkim starsze osoby, które ze spokojem obserwują, jak świat wokół nich pustoszeje. Ci ludzie pamiętają jeszcze wojnę, przesiedlenia, akcję „Wisła”. Do psa zdarza im się mówić po niemiecku, w niedziele chodzą do cerkwi, a chleb i mleko kupują wtedy, kiedy do wsi zajedzie obwoźny handlarz. 

Okładka książki Agnieszki Pajączkowskiej "Wędrowny zakład fotograficzny" (mat. prasowe)

Agnieszka Pajączkowska, absolwentka kulturoznawstwa i fotografka, chciała poznać historie tych, których nikt nie słucha. Dlatego kupiła żółtego volkswagena transportera z kempingowym dachem i ruszyła w drogę wzdłuż wschodniej granicy Polski. Zwiedziła również Dolny Śląsk. Podróżując od wsi do wsi, oferowała napotkanym ludziom portrety zdjęciowe w zamian za opowieści, jedzenie oraz pomoc przy naprawie samochodu. Większości bohaterów nikt nie zrobił zdjęcia od kilkudziesięciu lat – ostatnie jest ślubne i wisi nad łóżkiem. Podczas wyprawy nierzadko pytano ją, czy ma męża, a jeśli nie, to czy może szuka. I czy nie boi się jeździć sama? Swoją wędrówkę Pajączkowska opisała w formie krótkich historii, które wzruszają i chwytają za serce. Tym samym autorka dotarła do sensu fotografii. Jej portrety nie wykorzystują w celach komercyjnych „egzotyki” podlaskiej biedy – opisują świat, od którego wielu z nas, wielkomiejskich „słoików”, uciekło i do którego nie zamierza wracać. Co więcej, nie ocenia swoich bohaterów, zamiast tego oddaje im głos. Wartościowa pozycja – pokazuje rzeczywistość, która niedługo może istnieć jedynie we wspomnieniach. 

"Zakład fotograficzny" pokazuje rzeczywistość, która niedługo może istnieć jedynie we wspomnieniach

Okładka książki Agaty Napiórksiej "Jak oni pracują 2" (mat. prasowe)

„Jak oni pracują 2”

Agata Napiórska

W.A.B.

Dzięki Agacie Napiórskiej wiemy, że Katarzyna Bonda pisze książki w wielkiej piżamie ojca i polarze z napisem „Policja Piła”. Z kolei Michał Rusinek ma na biurku bałagan, którego nikt nie ma prawa ruszyć, a Tadeusz Rolke drukuje wszystkie e-maile. W drugim tomie książki „Jak oni pracują” Napiórska ponownie stawia celne pytania i prowadzi ze swoimi bohaterami świetne, inspirujące rozmowy. Tym razem przepytuje między innymi Monikę Brodkę, Marcina Wichę, Marcina Maseckiego oraz Lidię Popiel. Każdy z rozmówców, nawet jeśli do tej pory jawił nam się jako istota mająca więcej wspólnego z bóstwem niż z człowiekiem, nagle staje się zwykłą osobą, która na sukces musi ciężko zapracować. 

Książka działa jak balsam na sterane dusze wszystkich, którzy uprawiają wolne zawody i codziennie mierzą się z trudnymi wyborami

Fascynujące jest to zaglądanie innym do pracowni, gabinetów, biurek i szuflad. Skąd bierze się wena, jak organizują sobie czas, jakie mają nawyki? Napiórska sprawdza nawet, co każdy z artystów podjada podczas pisania lub rysowania. Książka działa jak balsam na sterane dusze wszystkich, którzy uprawiają wolne zawody i codziennie mierzą się z trudnymi wyborami – zacząć wreszcie pracować czy może jednak umyć okna? Proponujemy przeczytać książkę tuż przed końcem świątecznej laby – powinna nieco ułatwić powrót do pracy.

Okładka ksiażki Jamiego Olivera "WEGE" (mat. prasowe)

„Wege”

Jamie Oliver

Wydawnictwo Insignis

Jeśli Jamie Oliver, jedna z kultowych i najbardziej znanych postaci świata kulinarnego, wydaje wegetariańską książkę kucharską, to znaczy, że rewolucja zaczęła się na dobre. Z roku na rok coraz więcej ludzi rezygnuje z jedzenia mięsa lub ogranicza jego spożywanie. Jeśli wśród bliskich macie smakoszy, którzy nadal boją się wyeliminować mięso ze swojej diety, argumentując, że warzywami nie da się najeść, a wegetariańskie potrawy nie mają smaku, koniecznie podarujcie im nową książkę Jamiego Olivera. Zarówno sceptycy, jak i entuzjaści takiej kuchni znajdą w niej wiele prostych przepisów na jednogarnkowe dania, potrawki, zupy oraz przekąski, które są aromatyczne, smaczne, a do tego ich przygotowanie nie wymaga użycia egzotycznych składników. Nie jest to jednak książka idealna dla wegan – autor nie stroni od jajek, sera, mleka oraz śmietany. Za to z pewnością spodoba się tym, którzy chcieliby jeść mniej mięsa, tylko nie zawsze wiedzą, jak się do tego zabrać.

"Wege" spodoba się tym, którzy chcieliby jeść mniej mięsa, tylko nie zawsze wiedzą, jak się do tego zabrać

Okładka książki Brtka Kieżuna "Portugalia do zjedzenia" (mat. prasowe)

„Portugalia do zjedzenia”

Bartek Kieżun

Buchmann

Błyszczy jak choinka i zaostrza apetyt nie tylko na kolejne porcje sernika czy śledzia, ale także na podróże – „Portugalia do zjedzenia” nie jest zwykłą książką kucharską, a raczej niezwykle apetycznym przewodnikiem. Swoją drugą publikację Bartek Kieżun poświęcił krajowi sardynek, suszonego dorsza i jajecznych deserów. Podobnie jak przy tworzeniu „Italii do zjedzenia”, wszystkie zdjęcia autor zrobił sam podczas wizyt w opisywanych miastach i miasteczkach. Przygotowując się do napisania książki, Kieżun przeczytał sterty przeróżnych pozycji, przewertował rozmaite receptury i na własne oczy zobaczył opisywane dzieła sztuki

Swoją drugą publikację Bartek Kieżun poświęcił krajowi sardynek, suszonego dorsza i jajecznych deserów

Wszystkie historie w książce są opisywane ze swadą, a do tego poparte ogromną wiedzą – w końcu autor jest nie tylko kucharzem, ale również antropologiem kultury. Razem z Bartkiem możemy zatem zwiedzić Portugalię – i zaplanować własną podróż, a gdy głód da nam się we znaki, przygotować kultowe potrawy tego kraju, jak bifana, feijoada czy pastéis de nata.

Okładka książki Mariusza Szczygła "Nie ma" (mat. prasowe)

Mariusz Szczygieł, „Nie ma”, Dowody na Istnienie

Polski reportaż ma się świetnie i jest jednym z chętniej wybieranych przez czytelników gatunków literackich. Choć tematów godnych uwagi jest wiele, najsmaczniej robi się, gdy autorzy bawią się formą literacką, wychodząc poza standardową konstrukcję reportażu. Jeśli wśród waszych bliskich jest ktoś, kto lubuje się w poważnych opowieściach o świecie i ludziach, podsuńcie mu książkę „Nie ma”, za którą Mariusz Szczygieł dostał w mijającym roku nagrodę Nike Czytelników

Jeśli wśród waszych bliskich jest ktoś, kto lubuje się w poważnych opowieściach o świecie i ludziach, podsuńcie mu książkę „Nie ma”

Jest to zbiór reportaży i esejów o tym, czego nie ma, a co jest zamiast. Autor szuka tego w rozmowach z bohaterami z różnych światów – opowiada o czeskiej poetce, ciotkach bliźniaczkach braci Kaczyńskich, swoim ojcu, z którym ostatni raz w życiu jedzie do Pragi. Mniej w tych historiach typowego dla Szczygła czechofilskiego optymizmu, a więcej smutku i melancholii, na które też przecież w książkach powinno znaleźć się miejsce. W „Nie ma” znajdziecie sposoby na to, jak się z tym smutkiem zmierzyć, a także, co szczególnie istotne w okresie świątecznym, jak docenić to, co jeszcze jest.

Olga Tokarczuk, „Opowiadania bizarne”, Wydawnictwo Literackie

Gdy Komitet Noblowski ogłosił, że Literacka Nagroda Nobla za 2018 rok wędruje do Olgi Tokarczuk, jej książki w błyskawicznym tempie znikły ze sklepów oraz z księgarni internetowych. Tym, którzy nie mieli jeszcze okazji przeczytać dzieł noblistki, nie polecamy kupować na prezent wielkiego tomu „Ksiąg Jakubowych”. Stosunkowo prostym wstępem do prozy Tokarczuk będzie zbiór „Opowiadań bizarnych”. To 10 historii, z których każda dzieje się w innym czasie i przestrzeni, ma niepowtarzalny klimat oraz odmiennych bohaterów. Łączy je jedno – lektura opowiadań wywołuje dreszcze.

Wielbiciele serialu „Black Mirror” szczególnie docenią opowiadania, w których mogą przeczytać o klonowaniu czy sztucznym podtrzymywaniu boskiego życia

Nie są to jednak horrory, lecz abstrakcyjne rozważania na temat teraźniejszości oraz niedalekiej przyszłości, których nie trzeba ubarwiać fantastyką, żeby budziła niepokój. Wielbiciele serialu „Black Mirror” szczególnie docenią opowiadania, w których mogą przeczytać o klonowaniu, sztucznym podtrzymywaniu boskiego życia, zrywaniu więzi i tajemniczej postaci w oknie. To prawdziwa uczta dla umysłu, w sam raz na odpoczynek po świątecznym obżarstwie.

 

Ota Pavel, „Śmierć pięknych saren. Jak spotkałem się z rybami”, Czuły Barbarzyńca

Kolejny zbiór opowiadań, który spodoba się nawet czytelnikom niegustującym w krótkich formach. W liryczno-groteskowym tonie bohater powraca do krainy dzieciństwa, w której najważniejsza jest rodzina, a zwłaszcza ojciec, filozof i wędkarz. Są tu także baśniowa przyroda, bardzo mądry pies i srebrne ryby w połyskujących wodach jezior na czeskiej prowincji. Choć w opowieściach przewija się wojna i śmierć, między kartkami nie świszczą naboje, nie ma też rozpaczy – jest za to spokój i pogoda ducha. Niemniej podczas lektury łzy płyną zarówno ze śmiechu, jak i smutku.

Niemniej podczas lektury łzy płyną zarówno ze śmiechu, jak i smutku

Ota Pavel, syn czeskiego Żyda, który przeżył Holocaust, znany jest przede wszystkim jako dziennikarz sportowy, geniusz borykający się z chorobą psychiczną. Autor pisze w taki sposób, że porusza najczulsze struny, zwłaszcza u wrażliwszych czytelników. Opowiadania zebrane w książce były dla niego ukojeniem pod koniec życia, pisanie dawało mu ulgę w chorobie. To książka, którą trudno zdobyć, ale gdy ją znajdziemy, warto od razu kupić kilka egzemplarzy i rozdać tym, którzy są dla nas najważniejsi.

Olga Gitkiewicz, „Nie zdążę”, Dowody na Istnienie

Kolejna propozycja dla miłośników reportażu, zwłaszcza traktującego o polskiej rzeczywistości – szarej, żmudnej i nieco zabłoconej. Olga Gitkiewicz przez dwa lata kursowała po kraju wzdłuż i wszerz, żeby odkryć, że w XXI wieku nadal istnieją miejsca, do których nie da się dojechać, autobus nie kursuje wcale, a ludzie codziennie zaczynają dzień od słów „nie zdążę”. Ponadto pociągi są stare, a wszelkie środki transportu stale spóźniają się, zamarzają, stają w ogniu, a przede wszystkim jeżdżą, jak im pasuje. Wykluczenie komunikacyjne dotyka dziś 14 milionów Polaków, i to nie tylko tych, którzy mieszkają na wsi – wystarczy pochopny zakup mieszkania w nowym budownictwie pod miastem. 

Propozycja dla miłośników reportażu, zwłaszcza traktującego o polskiej rzeczywistości

Częściowo winę za to ponoszą PKP, PKS i liczne spółki, których wadliwe działanie autorka analizuje razem z autorytetami w dziedzinie transportu. Pyta też zwykłych ludzi o ich historie. Trudności z dojazdem przekładają się bezpośrednio na problemy z umawianiem wizyt lekarskich, niekomfortowe dojazdy na zajęcia dodatkowe, w których ostatecznie nie da się uczestniczyć, konieczność opuszczania kina przed zakończeniem filmu oraz rozpad związków, których nie dało się utrzymać. Książka spodoba się tym, którzy na święta musieli dojechać spóźnionym, przeładowanym busem, wypełnionym wonią alkoholu i podwędzanej kiełbasy z torby któregoś ze współpasażerów.

Chcemy wiedzieć co lubisz

Wiesz, że im więcej lajkujesz, tym fajniejsze treści ci serwujemy?

W zawsze głodnym KUKBUK-u mamy niepohamowany apetyt na życie. Codziennie mieszamy w redakcyjnych garnkach. Kroimy teksty, sklejamy apetyczne wątki. Zanurzamy się w kulturze i smakujemy codzienność. Przysiądźcie się do wspólnego stołu i poczujcie, że w kolektywie siła!

Koszyk